Tuż po godz. 10 doszło wczoraj do cudu. Od kilku tygodni czekało na niego 700 tys. Polaków, którzy zaciągnęli kredyty hipoteczne we frankach. CHF staniał o 8 proc. – z 3,8 zł do poniżej 3,5 zł. Szwajcarski Bank Narodowy (SBN) zakomunikował, że osłabi kurs franka do euro przynajmniej do poziomu 1,20 CHF. Aby osiągnąć ten cel, chce skupować obce waluty w nieograniczonej ilości. Jeżeli i to nie pomoże – podejmie bardziej zdecydowane kroki.
– Determinacja Banku Szwajcarii jest naprawdę duża, bo gra toczy się o wysoką stawkę – uniknięcie recesji i deflacji. Już w lipcu deflacja w Szwajcarii liczona miesiąc do miesiąca wyniosła 0,3 proc. i utrzymywała się trzeci miesiąc z rzędu – wyjaśnia Ernest Pytlarczyk, główny ekonomista BRE Banku.
Deklaracja SBN ucieszyła warszawską giełdę – WIG20 tuż po godzinie 10 był 2,4 proc. na plusie, a dzień zakończył 0,6-proc. wzrostem. Najbardziej skorzystały banki – ich akcje poszybowały w górę. Powód jest prosty. – Zmniejszyło się ryzyko pogorszenia jakości kredytów denominowanych we franku – mówi Iza Rokicka, analityk Domu Inwestycyjnego BRE.
Najwięcej zarobiły Getin Holding, Millennium i Kredyt Bank, czyli banki, w których udział kredytów walutowych w całym portfelu waha się od 30 do nawet 50 proc. Wczoraj po godz. 10 ich akcje podrożały w chwilę o 4 proc.
Reklama
Zyskiwały banki, zyskiwali ich klienci. Jak wylicza Jarosław Sadowski, analityk Expandera, spadek kursu franka w stosunku do złotówki spowodował zmniejszenie miesięcznej raty kredytowej nawet o kilkaset złotych. Jeżeli ktoś w lutym 2009 roku zadłużył się na równowartość 300 tys. zł na 30 lat, dzisiaj jego rata jest aż o 190 zł niższa niż wczoraj. – To obliczenia dla kredytu zaciągniętego przy kursie ok. 3 zł za franka. Dla pożyczek zaciąganych wcześniej, przy jeszcze tańszym franku, oszczędności mogą być znacznie wyższe – mówi Sadowski.
Nagłe wahania na rynku walutowym to także raj dla graczy. „DGP” policzył, ile wczoraj mogli zarobić, biorąc pod uwagę, że między godz. 10 a 11 kurs euro do franka wzrósł z 1,1255 do 1,2188. Różnica to 933 pipsów (jak określa się dziesięciotysięczną część waluty). W przypadku wymiany euro na franka i odwrotnie na rynku forex 1 pips jest wart ok. 35 zł dla transakcji o wartości 100 tys. euro. Dzięki dźwigni kapitałowej taką kwotę można zainwestować, dysponując jedynie ułamkiem tej sumy – 4,2 tys. zł. Gdyby zatem wczoraj przed 10 ktoś zainwestował na foreksie, obstawiając osłabienie franka do euro, zarobiłby prawie 33 tys. zł na każdych zainwestowanych 4,2 tys. zł.
Zdaniem wiceministra finansów Dominika Radziwiłła, w dalszej perspektywie deklaracja Szwajcarów może się pozytywnie odbić na całej polskiej gospodarce. – Powinna się przełożyć na wzrost optymizmu i poziomu spożycia konsumentów – mówi „DGP”. Inaczej uważa prof. Stanisław Gomułka, główny ekonomista BCC. – Główne zagrożenia nie pochodzą ze Szwajcarii, tylko ze strefy euro. To sytuacja w niej ma największy wpływ na spowolnienie wzrostu polskiego PKB