Markus Tellenbach, prezes Grupy TVN, przyznał wczoraj, że przejęciem kontroli nad największą telewizją komercyjną na polskim rynku interesuje się więcej niż pięć podmiotów. Są wśród nich zagraniczni inwestorzy branżowi, ale szef spółki nie wykluczył, że w transakcji wezmą udział inwestorzy finansowi. "To normalne, zwłaszcza biorąc pod uwagę to, co dzieje się na rynku. Niepewność zwiększa ryzyko, więc łatwiej je rozłożyć, zapraszając do transakcji innych partnerów, w tym fundusze " -tłumaczy przedstawiciel jednego z banków inwestycyjnych.
Zarząd spółki nie potwierdził nazw podmiotów wymienianych dotychczas w gronie zainteresowanych przejęciem TVN –Time Warnera, Bertelsmanna, Vivendi (właściciel platformy Cyfra+), Discovery Communications. Analitycy najwięcej szans dają amerykańskiemu koncernowi Time Warner, obecnemu w regionie za sprawą udziałów w grupie CME. Najmniej szans daje się Fox Broadcasting Company, czyli telewizyjnemu ramieniu News Corp. Ruperta Murdocha.
Markus Tellenbach powiedział, że spodziewa się transakcji wkrótce. Raczej jednak nie będzie tak łatwo. Analitycy podkreślają, że w obecnej sytuacji, przy ogromnej niepewności i przecenie spółek na giełdach, sprzedaż TVN może potrwać. Pod znakiem zapytania staje też cena. Dotychczas szacowano, że właściciele sprzedający 56-proc. pakiet akcji wyceniany na ponad 3 mld zł mogą liczyć na co najmniej 20-proc. premię.
"Teraz udziałowcom bardzo trudno będzie osiągnąć premię ze sprzedaży, jakiej oczekiwali jeszcze miesiąc temu. Możliwym scenariuszem jest więc przesunięcie procesu sprzedaży w oczekiwaniu na poprawę sytuacji na rynkach" - przyznaje Piotr Grzybowski, analityk DI BRE. Do poprawy nastawienia inwestorów na pewno nie przyczyniły się opublikowane wczoraj przez TVN wyniki. Wprawdzie spółka zwiększyła przychody o 10 proc., ale na czysto zarobiła 68 mln zł, podczas gdy przed rokiem zysk wynosił 98 mln zł. Wpływy internetu urosły o 19 proc. Analityków rozczarował jednak wynik EBITDA (zysk operacyjny przed amortyzacją). Analitycy tłumaczą, że wpłynęły na to zbyt wysokie koszty produkcji programu, których nie zrekompensował wzrost przychodów.
Reklama
Analitycy uznali wyniki za rozczarowujące. Tak samo myśleli inwestorzy – kurs akcji spadał nawet o 15 proc., mimo odbicia na giełdzie. W związku ze sprzedażą spółka pierwszy raz podała długookresowe prognozy. W tym roku spodziewa się wzrostu przychodów o 7 proc., a w przyszłym – o 11 proc. Zysk EBITDA ma wynieść w tych latach odpowiednio 680 mln zł i ok. 770 mln zł. Nakłady inwestycyjne w tym i przyszłym roku wyniosą 500 mln zł.