Przedstawiciele Bumaru przekonują, że włączenie WZM i innych firm tego sektora do grupy będzie korzystne dla obu stron. Przypominają, że stworzenie wokół Bumaru silnego, narodowego koncernu zbrojeniowego, to część przyjętej już w 2007 r. (przez poprzedni rząd) rządowej strategii. Podkreślają także, że obawy związkowców przed włączeniem siemianowickich zakładów do grupy są nieuzasadnione. Liczą, że planowane powiązanie dojdzie do skutku.
O korzyściach płynących z planowanego włączenia wojskowych przedsiębiorstw remontowo-produkcyjnych (w tym WZM) do grupy Bumar zapewnia także Ministerstwo Skarbu Państwa. Jak poinformował w poniedziałek PAP rzecznik resortu Maciej Wewiór, prace nad konsolidacją spółek zbrojeniowych nadal trwają. "Obecnie MSP przygotowuje się do zlecenia aktualizacji wycen wojskowych przedsiębiorstw remontowo-produkcyjnych" - powiedział rzecznik.
"Podstawową korzyścią z konsolidacji tych firm z grupą Bumar będzie uzyskanie zaplecza finansowania działalności w oparciu o potencjał ekonomiczny grupy czy wykorzystanie wynikających z niej synergii. Nie mniej istotne będzie samo występowanie skonsolidowanych spółek pod rozpoznawalną już marką Bumaru. Dzięki przeprowadzonej restukturyzacji i programom optymalizującym wzrośnie efektywność tych spółek oraz zredukowane zostaną ich koszty działalności" - wyliczał rzecznik ministerstwa.
Tymczasem wszystkie trzy działające w WZM związki zapowiadają protesty, jeżeli nie będzie reakcji na ich postulaty. Jak mówił w poniedziałek szef zakładowych struktur NSZZ Pracowników Wojska Roman Kyzioł, związkowcy rozważają różne działania, włącznie ze strajkiem okupacyjnym.
Według związkowca dla Bumaru siemianowickie zakłady byłyby "kurą znoszącą złote jajka". Argumentował, że WZM mają zapewnioną produkcję do 2013 r., z perspektywą przedłużenia do 2018 r., są zrestrukturyzowane i przynoszą zyski - w ubiegłym roku ponad 25 mln zł. Związki obawiają się, że włączenie firmy do grupy może skutkować przeniesieniem produkcji do innego zakładu, redukcją zatrudnienia w zatrudniającej ok. 450 osób fabryce oraz sprzedażą jej położonych w centrum miasta nieruchomości.
Rzeczniczka Bumaru Monika Koniecko, podkreśliła, że obawy związkowców są nieuzasadnione. "Nie ma mowy o przeniesieniu produkcji, likwidacji zakładu i sprzedaży jego nieruchomości" - zapewniła. Przypomniała także, że Bumar jest bardzo mocno zaangażowany w kontrakt związany z dostawą wytwarzanych w Siemianowicach transporterów Rosomak dla polskiej armii.
"WZM są producentem transportera, ale jego dostawcą do armii jest Bumar, który zajmuje się m.in, finansowaniem i stroną organizacyjną kontraktu. Wieże do Rosomaka produkowane są w należących do grupy Bumar zakładach w Łabędach; Bumar jest także liderem konsorcjum, poszukującym nowych rynków zbytu dla transportera" - podkreśliła rzeczniczka, według której wejście WZM do grupy Bumar oznaczałoby zacieśnienie tych związków, z korzyścią dla obu stron. Na to, że Bumar i WZM już współpracują przy realizacji projektu związanego z Rosomakiem, zwrócił także uwagę rzecznik MSP.
Koniecko przypomniała, że w 2013 r. kończy się licencja, dotycząca produkcji transportera w siemianowickich zakładach. Jej zdaniem, w ramach grupy Bumar łatwiej będzie starać się o przedłużenie licencji, by móc nadal produkować Rosomaka, m.in. z przeznaczeniem na rynki zagraniczne.
Podobne jak związkowcy z WZM obawy przed włączeniem zakładów do grupy Bumar mają parlamentarzyści Prawa i Sprawiedliwości - senator Bronisław Korfanty oraz poseł, wiceszef sejmowej komisji obrony narodowej, Dariusz Seliga. W poniedziałek obaj parlamentarzyści spotkali się ze związkowcami i zadeklarowali wsparcie dla ich działań. Seliga zapowiedział wniosek do Najwyższej Izby Kontroli, by przyjrzała się sytuacji w grupie Bumar. Według posła włączenie dochodowych zakładów z Siemianowic Śląskich do Bumaru ma być "jedyną receptą" na uzdrowienie tej grupy.
W końcu czerwca sejmowa komisja obrony zaapelowała o ponowne rozważenie celowości włączenia do grupy Bumar 11 wojskowych zakładów remontowo-produkcyjnych, w tym WZM. Senator Korfanty zapowiedział, że podobny dezyderat ma niebawem przyjąć także komisja obrony Senatu.
Związkowcy i parlamentarzyści PiS postulują utrzymanie samodzielności tych zakładów lub rozważanie powołania wspólnego konsorcjum tych 11 firm, bez włączania ich do grupy Bumar. Argumentują, że wyniki finansowe zakładów są zadowalające, a przy decyzji o przekształceniach należy uwzględnić opinię strony społecznej i związków zawodowych.
Przedstawiciele Bumaru krytykują pomysł powołania odrębnego podmiotu, skupiającego 11 firm. Jak mówią, oznaczałoby to wyniszczającą, polsko-polską konkurencję. Opowiadają się za skupieniem potencjału przemysłowego i intelektualnego polskiej zbrojeniówki w ramach jednej, silnej grupy. Podkreślają też, że jak dotąd żadna z firm, włączonych do grupy Bumar, nie upadła.
Według zapowiedzi rządu, 11 wojskowych przedsiębiorstw remontowo-produkcyjnych (WPRP) ma być włączonych do Bumaru jeszcze w tym roku. Oprócz WZM z Siemianowic Śląskich, chodzi m. in. o Wojskowe Zakłady Lotnicze, remontujące samoloty i ich podzespoły. Plany konsolidacji budzą sprzeciw załóg i związków.
Jak mówił 20 czerwca w Katowicach minister Skarbu Państwa Aleksander Grad, dokumentacja dotycząca włączenia WPRP do grupy Bumar (obecnie tworzą ją 24 firmy) została już zgromadzona, a sprawa czeka teraz na decyzję rządu. W maju pracownicy wszystkich WPRP protestowali przeciw włączeniu do grupy Bumar przed siedzibą premiera. 26 maja radni Siemianowic Śląskich przyjęli natomiast uchwałę w sprawie poparcia akcji protestacyjnej związków z WZM, wyrażając obawę o przyszłość miejscowego zakładu.
Według rzecznika MSP głównym celem włączenia wojskowych przedsiębiorstw remontowo-produkcyjnych do grupy Bumar jest podniesienie potencjału ekonomicznego, zarówno grupy jak i konsolidowanych spółek. Ma to nastąpić m.in. poprzez wzrost obrotów, rozszerzenie oferty handlowej czy pozyskanie nowych kompetencji i wykwalifikowanej kadry. "Włączenie tych 11 spółek umożliwi także stworzenie w grupie Bumar zintegrowanego systemu realizacji całego cyklu produkcyjnego, od prac badawczych, poprzez wdrożenie, produkcję, usługi modernizacyjne i remontowe" - wskazał Wewiór.