Jan Krasoń – Polak, który od ponad 40 lat mieszka w Stanach Zjednoczonych – to światowej sławy geolog. Gdy w połowie ubiegłej dekady przyjechał do ojczyzny z miliarderem z Teksasu, który poszukiwał złóż metanu, nikt się nie spodziewał, że wizyta ta okaże się przełomem dla naszego rynku gazowego.

Polskie łupki jak szwedzkie

Firma z Teksasu biznesu w Polsce nie zrobiła i wyjechała z niczym. Jan Krasoń też wrócił do USA, jednak czasu nie zmarnował. Jak wspomina, w międzyczasie dostał do badań próbki skał łupkowych ze Szwecji. – Ponieważ formacje tych skał w Szwecji leżą stosunkowo płytko, było wiadomo, że gaz w nich występuje. Po prostu się ulatnia. Łupki w Polsce znajdują się znacznie głębiej, jednak to wciąż ta sama formacja skalna, która ciągnie się od Szwecji pod Bałtykiem do południowo-wschodnich granic Polski – mówi nam Krasoń.
W Polsce nikt wówczas nie przypuszczał, że rodzime łupki mogą kryć gaz. Jan Krasoń zaczął porównywać skały w Szwecji z polskimi. Znał je świetnie, bo badał je w latach 50., w czasie gdy pracował w Instytucie Nauk Geologicznych Uniwersytetu Wrocławskiego.
Reklama
Analizy były optymistyczne. Gdy pięć lat temu skonfrontował je z wynikami swoich prac na jednym z największych na świecie złóż gazu łupkowego Barnett Shale w USA, był już niemal pewien – Polska może mieć gigantyczne pokłady surowca. We wrześniu 2006 r. miał już gotowy szczegółowy raport. Nie przekazał go jednak wielkim koncernom, które za takie informacje płacą krocie, ale poszedł z nim do polskiego resortu środowiska. – Jestem patriotą i choć opuściłem ojczyznę dawno temu, chciałbym jeszcze coś dla niej zrobić – wyjaśnia.
Ponieważ nikt wcześniej nie prowadził takich badań i nikt poza Amerykanami nie miał żadnego doświadczenia z gazem łupkowym, wyniki jego analiz wzbudziły ogromne zaskoczenie. Raport potraktowano bardzo poważnie. Sprawą zajął się Mariusz Orion-Jędrysek, ówczesny główny geolog kraju i wiceminister środowiska. Na jego prośbę dr Jan Krasoń spędził wiele godzin w departamencie geologii i koncesji geologicznych, tłumacząc od podstaw fenomen łupków w USA. Jak wspomina Orion-Jędrysek, w tym czasie ani w ministerstwie, ani w Państwowym Instytucie Geologicznym nikt nie miał odpowiedniej wiedzy, by móc choćby sporządzić notatkę na ten temat.
W Polsce o gazie łupkowym zaczęto mówić dopiero w 2008 roku. Prawdziwa gorączka poszukiwawcza wybuchła jednak rok później, gdy masowo zaczęły ściągać do nas największe koncerny naftowe zza oceanu.

Zwiedził cały świat

Pierwszego inwestora, na prośbę Oriona-Jędryska, sprowadził Krasoń. Przekonanie Amerykanów do poszukiwania gazu łupkowego w naszym kraju nie było dla niego problemem. Jan Krasoń od ponad 40 lat jest konsultantem firm wydobywczych, oceniającym możliwości nowych złóż na całym świecie. Badał m.in. złoża miedzi, złota, srebra, diamentów i platyny w ponad 60 krajach, w tym w Australii, Kanadzie, Chile, na Haiti, w Nikaragui, Libii oraz Tanzanii i Zimbabwe. Prowadził badania m.in. dla Muruntau, największej na świecie kopalni złota, która znajduje się w Uzbekistanie oraz kombinatu górniczo-hutniczego w Norylsku na dalekiej północy Rosji. Od 1969 roku, gdy wyemigrował z Polski, prowadzi działalność geologiczną w USA, współpracuje m.in. z firmami wydobywającymi gaz łupkowy. Pracował dla Shella, amerykańskiego Departamentu Energii oraz koncernów europejskich.
Mieszka w Denver w stanie Kolorado. Ma własną firmę Geoexplorers Int., jest też w Meksyku właścicielem czterech koncesji wydobywczych na zeolit – minerał wykorzystywany np. w petrochemii i przemyśle spożywczym.