Urząd Regulacji Energetyki długo bronił odbiorców gazu ziemnego przed podwyżkami cen, ale prawdopodobnie dziś skapituluje. Polskie Górnictwo Naftowe i Gazownictwo w piątek przedstawiło URE poprawiony wniosek taryfowy. Aby nowy, wyższy cennik mógł wejść w życie od przyszłego miesiąca, tak jak planuje PGNiG, regulator musi go zatwierdzić najpóźniej 17 maja. Czy dziś Marek Woszczyk, p.o. prezes URE, podpisze się pod podwyżką?
W URE odmówiono nam komentarza. – Postępowanie trwa – mówi krótko Agnieszka Głośniewska, rzecznik URE. Eksperci nie mają jednak wątpliwości, że wzrost cen gazu byłby uzasadniony. – Zważywszy na rosnące koszty importu surowca z Rosji, w połączeniu z korzystną dla spółki relacją złotówki do dolara, oczekujemy podwyższenia taryf o 1,5 proc. – tłumaczy Peter Csaszar, analityk KBC Securities.
To oznaczałoby wzrost w grupie taryfowej W-1 (obejmuje ona rodziny używające gazu do gotowania) z 1,0262 zł do 1,0415 zł, zaś w przypadku ogrzewających domy gazem (grupa W-3) z 0,9982 zł do 1,0131 zł za 1 m sześc. Ale żądania PGNiG są znacznie większe. Jak się nieoficjalnie dowiedzieliśmy, może chodzić nawet o ponad 5-proc. podwyżkę. W takiej sytuacji w czerwcu cena 1 m sześc. wzrosłaby o minimum 5 gr. W efekcie 1 m sześc. dla odbiorców z grupy W-1 kosztowałby ponad 1,077 zł, a w przypadku W-3 co najmniej 1,048 zł.
PGNiG o podniesienie stawek walczy od lutego. Regulator w marcu nie zaakceptował wniosku spółki, który zakładał wzrost cen od kwietnia. Obecna, obniżona średnio o 3,23 proc. cena dla odbiorców obowiązuje od 1 stycznia. Z tego powodu w PGNiG spadła opłacalność sprzedaży gazu. W I kw. 2011 r. osiągnęła jedynie próg rentowności, podczas gdy rok wcześniej wyniosła 7 proc.
Reklama
Spodziewana od 1 czerwca ponad 5-proc. podwyżka nie byłaby ostatnią w tym roku. Według Petera Csaszara URE prawdopodobnie ustali krótszy niż roczny okres obowiązywania nowej taryfy gazowej. Eksperci są przekonani, że PGNiG po wakacjach jeszcze raz wystąpi do URE z nowym wnioskiem taryfowym. Spółka nie zaprzecza, choć jej przedstawiciele nie chcą rozmawiać o szczegółach.
Kolejna podwyżka, do której mogłoby dojść w IV kw., byłaby uzasadniona: ceny gazu w kontraktach długoterminowych z Gazpromem związane są z cenami ropy; ustala się je na podstawie notowań sprzed dziewięciu miesięcy. Ceny gazu z takim opóźnieniem reagują na zmiany notowań ropy. A od początku roku cena surowca mocno poszła w górę: po czterech miesiącach 2011 r. baryłka kosztowała średnio 108,7 dol. (w połowie kwietnia przekroczyła 127 dol.).
Należy się spodziewać, że z końcem roku poszybują także ceny gazu. Według Aleksieja Millera, szefa Gazpromu, w grudniu koszt surowca eksportowanego do Europy sięgnie 500 dol./1000 m sześc. Podwyżka prognozowana przez Rosjan oznaczałaby dla PGNiG wzrost ceny zakupu importowanego paliwa o 140 dol., czyli około 38 proc.
Polska spółka przekonuje jednak, że skala wzrostów będzie mniejsza. – Nie chcę podawać konkretnych cyfr, ale według naszych wyliczeń poziom podwyżki cen gazu będzie niższy od tego, o którym mówi Gazprom – przekonuje Sławomir Hinc, wiceprezes PGNiG ds. finansowych.