Zdaniem ADB przez najbliższe dwa lata nie ma zagrożenia dla rozwoju w regionie. Także wydarzenia w Japonii – trzęsienie ziemi, tsunami czy wypadek w elektrowni atomowej Fukushima I – nie powinny wpłynąć na azjatycki PKB. – Niektóre kraje powinny nawet na tym skorzystać, wykorzystując zwiększony popyt Japonii na materiały budowlane, gdy rozpocznie się odbudowa zniszczonych obszarów – mówił Rhee Chang-yong, główny ekonomista ADB.
Dochód narodowy państw Azji w tym roku wzrośnie o 7,8 proc. W przyszłym – o kolejne 7,7 proc. Dla porównania w 2010 r., najlepszym od rozpoczęcia kryzysu finansowego, PKB wzrósł o 9 proc. Dobre wyniki będą zasługą najludniejszych państw regionu: 1,3-mld Chin (9,6 proc.) i 1,2-mld Indii (8,2 proc., przy czym w przypadku subkontynentu chodzi o rozpoczęty w marcu rok fiskalny).
Według ekspertów banku zrzeszającego 48 państw z regionu Azji i Pacyfiku oraz 19 krajów spoza kontynentu (Ameryki Płn. i Europy Zach.) największym zagrożeniem będzie wzrost cen, za którym stoją m.in. niepokoje na Bliskim Wschodzie wpływające na cenę ropy na światowych rynkach. Inflacja w 45 badanych przez ADB gospodarkach przekroczy w tym roku 5 proc., jednak ceny produktów rolnych w ciągu ostatniego roku wzrosły o 1/4 w porównaniu z marcem 2010 r.
Reklama
– Oczekujemy, że w tym roku średnia cena ropy wyniesie 104 dol. za baryłkę, by w latach 2012 – 2013 wzrosnąć do 112 dol. – mówi w rozmowie z „Hindu Business Line” Rana Hasan, który w ADB zajmuje się gospodarką Indii. Jak ostrzega Rhee, oznacza to poważne zagrożenia dla stabilności społecznej. – Rozwijające się państwa Azji to dom dla dwóch trzecich światowej populacji ludzi biednych, a to właśnie oni są najbardziej narażeni na efekty wahań cenowych – podkreśla Rhee Chang-yong cytowany przez BBC.
Reklama
Tymczasem to właśnie rosnące ceny żywności były jednym z katalizatorów wystąpień społecznych w takich krajach, jak Tunezja czy Egipt. O ile Indiom dzięki demokratycznemu systemowi władzy łatwiej skanalizować negatywne emocje społeczne, o tyle dla autorytarnych rządów w takich państwach jak Chiny oznacza to poważną lampkę ostrzegawczą. Według ADB Pekin już dziś zaniża faktyczny poziom inflacji. Władze uważnie przyglądają się też nastrojom opozycyjnym: niedawno w zarodku stłumiono nieliczne antyrządowe wystąpienia w dużych miastach.