Bruksela zamierza zakazać używania i produkcji jednorazowych torebek foliowych na terenie całej Unii Europejskiej. Celem jest ochrona środowiska przed rozkładającymi się ponad 100 lat reklamówkami. Miałyby je zastąpić torebki biodegradowalne, produkowane z kukurydzy, zbóż, a od niedawna też z ryżu. Lub zwyczajne papierowe.
Jeśli Komisja Europejska wprowadzi dyrektywę w życie, dla rynku będzie to oznaczało rewolucję. Firmy produkujące tradycyjne foliówki albo będą musiały zwinąć interes, albo zainwestować w nowe technologie. Zmiana obejmie sporą gałąź gospodarki. W 230 przedsiębiorstwach tej branży pracuje 20 tys. pracowników.
Trzęsienie w branży toreb
Choć przychody branży są duże – około 7 mld zł rocznie – to jednak nawet bez nowych unijnych regulacji stoi ona na krawędzi kryzysu. W ciągu ostatnich dwóch lat zapotrzebowanie na tradycyjne reklamówki spadło o 10 proc. Robert Szyman, dyrektor generalny Polskiego Związku Przetwórców Tworzyw Sztucznych, nie ma wątpliwości, że wynika to z faktu, że wielkie sklepy zamawiają coraz mniej jednorazowych toreb foliowych. Coraz częściej zastępują je papierowymi, biodegradowalnymi czy wielokrotnego użytku. Tak zrobiły m.in. Ikea, Lidl i Carrefour. Dodatkowo torby przestały być darmowe.
– Nie oznacza to jednak, że sieci na tym zarabiają. Ich marża na sprzedaży toreb biodegradowalnych wynosi 1 – 2 proc. Nie chcą podnosić cen czegoś, co na etapie dostawy jest już nawet czterokrotnie droższe niż zwykła reklamówka – zauważa Maciej Błasiak, prezes firmy Bioerg produkującej biodegradowalne torby.
Nowe przepisy z pewnością spowodują, że wzrosną inwestycje w technologie produkcji biodegradowalnych toreb. Dziś ich sprzedaż kształtuje się na poziomie około 5 mln sztuk. Eksperci nie mają wątpliwości – jeśli konkurencja się zaostrzy, spowoduje to spadek cen produktów i przestaną być one o wiele droższe niż tradycyjne foliówki. Ich produkcja przestanie więc być tak opłacalna jak dziś – obecnie pozwalają one zarobić o 20 proc. lepiej niż na produkcji tradycyjnych reklamówek.
Żywność pójdzie w górę
Maciej Błasiak przyznaje, że zainteresowanie ekologicznymi torbami już rośnie. Ostatnio jego firma rozpoczęła dostawy do 53 marketów Castoramy. Prowadzi też rozmowy z innymi sieciami nad rozpoczęciem współpracy.
Nowy trend zauważyli też inni. Jak dowiedział się „DGP”, firma Pakart już rozpoczęła próbną produkcję ekologicznych toreb.
Ale nowa dyrektywa spowoduje też zawirowanie na rynku żywności. – Możemy być pewni, że ceny zbóż, z których produkowane są biodegradowalne torby, pójdą w górę – mówi Tomasz Manowiec, analityk BGŻ.
Przypomina, że podobny efekt wywołała produkcja biokomponentów do paliw. Większe zapotrzebowanie na rzepak i zboża dla przemysłu spowodowało, że podrożała żywość na całym świecie. Jeśli do wyścigu o zboża na szeroką skalę włączą się jeszcze producenci ekologicznych toreb, ceny żywności poszybują wyżej, a jej niedobory będą jeszcze bardziej odczuwalne.
Unia pisze dyrektywy
Na razie ministrowie środowiska Unii Europejskiej zastanawiają się, jak przeprowadzić zmiany w przepisach unijnych. Rozważają nawet wprowadzenie zakazu produkcji foliowych toreb w UE. Monica Western, rzecznika dyrekcji ds. środowiska, przyznała, że w grę wchodzą zmiany w dyrektywie o opakowaniach i odpadach opakowaniowych. Do wprowadzenia zakazu stosowania reklamówek w Unii skłania też to, że kraje na własną rękę coraz bardziej ograniczają obrót nimi. Na początku tego roku Włochy ogłosiły całkowity zakaz stosowania jednorazowych toreb na zakupy z polietylenu, w lutym zrobiła to Macedonia.
Ekologiczne przepisy Unii
● Od 17 listopada 2011 r. wszystkie fabryki wyrobów tytoniowych w Unii Europejskiej muszą produkować samogasnące papierosy. Do ich wytworzenia potrzebny będzie specjalny, droższy o 3 – 4 euro papier. To może podnieść ceny papierosów.
● Dyrektywa o emisjach przemysłowych obniżająca limity emisji pyłów, siarki, tlenków azotu i dwutlenku siarki. Dla firm energetycznych oznacza to stosowanie bardzo kosztownych instalacji filtrujących, co przełoży się na wzrost cen prądu.
● Wprowadzenie zakazu produkcji w UE tradycyjnych żarówek i zastępowanie ich energooszczędnymi. Ma to na celu ograniczenie emisji dwutlenku węgla o 15 mln ton rocznie. Za to płacą jednak konsumenci, bo koszt zakupu energooszczędnej żarówki jest kilka razy większy niż tradycyjnej.
Komentarze (27)
Pokaż:
NajnowszePopularneNajstarszeZgoda, ale tu (w artykule) nie chodzi o technologię, którą opisałaś (torby oxo, d2w itp.), a o tworzywa nie zawierające tworzyw sztucznych, certyfikowane zgodnie z normą EN13432:2000.
Biotworzywa kompostowalne – ulegają rozkładowi wskutek działania drobnoustrojów tnz. są biodebradowalne – jednak tylko w dokładnie zdefiniowanym okresie, np. w warunkach panujących w kompostowalniach przemysłowych. W prosty i praktyczny sposób można zutylizować tu biotworzywa kompostowalne razem z organicznymi odpadami kuchennymi lub ogrodowymi. Produkty z kompostowalnych biologicznych tworzyw sztucznych nie powodują w procesie kompostaowania żadnych problemów technicznych, ulegają rozpadowi i nie wydzielają do kompostu żadnych substancji szkodliwych. Tylko
w wypadku spełnienia tych warunków produkty z biologicznych tworzyw sztucznych uzyskują certyfikację wg EN 14995 lub co do wymagań identycznej normy EN 13432 (patrz poniżej).
Tworzywa sztuczne ulegające degradacji/rozkładowi – należą do zupełnie innej kategorii surowców. Bazują one z reguły na polietylenie (PE) z dodatkiem skrobii lub specjalnych dodatków zawierających metale. W przypadku tworzyw sztucznych wykonanych
z PE i skrobii udział skrobiowy ulega biologicznej degradacji,a w wyniku tego pozostałe tworzywo PE rozpada się na drobne , gołym okiem prawie niewidoczne cząstki. Jednak te cząstki nie są rozkładane przez mikroorganizmy i pozostają na stałe w naturze. W przypadku PE zawierającego dodatki z zawartością metalu – nazwanego także tworzywem oksodegradowalnym – następuje najpierw aktywizacja tych dodatków metalowych wskutek działania promieni UV lub ciepła, co inicjuje rozpad molekuły PE na mniejsze fragmenty molekularne.
Oznakowanie produktów kompostowalnych. Różnica w stosunku do biodegradowalnych lub kompostowalnych biologicznych tworzyw sztucznych jest wielka – tworzywa sztuczne (okso-) degradowlane mogą wydzielić do kompostu substancje szkodliwe wzgl. nie ulegają całkowitej degradacji na dwutlenek węgla, wodę i biomasę w czasie, który można przewidzieć. W logiczne konsekwencji żadnemu z produktów z tworzyw oksodegradowalnych nie udało się do tej pory uzyskać certyfikatu wg 14995 lub EN 13432. Te surowe kryteria są niezbędne
w celu zapewnienia, aby cykl odpadów biologicznych w żaden sposób nie został naruszony przez kompostowanie razem z produktami z biotworzyw. Aby to zapewnić, została wprowadzona najpierw norma europejska dla kompostowalnych opakowań z biologicznego tworzywa sztucznego – EN 13432 (Wymagania dotyczące opakowań przydatnych do odzysku przez kompostowanie i biodegradację). Całkowicie identyczne wymagania zawiera późniejsza norma EN 14995, która obowiązuje jednak ogólnie dla produktów z biotworzyw (Tworzywa sztuczne – Ocena zdolności do kompostowania – Schemat badania i specyfikacje). Obie normy zostały wprowadzone w krajach europejskich, a w Niemczech zostały opublikowane jak DIN EN 13432 i DIN EN 14995.
Obie normy stawiają następujące wymagania, których spełnienie musi być potwierdzone przez uznane laboratoria badawcze:
• Charakterystyka chemiczna
- składniki materiału
- wartości graniczne materiałów toksycznych i niebezpiecznych
• Biodegradowalność (test laboratoryjny)
- stopień degradacji w wysokości co najmniej 90% w ciągu maks. 6 miesięcy (aerob.)
- stopień degradacji w wysokości co najmniej 50% w ciągu maks. 2 miesięcy (anaerob.)
• Dezintegracja (test techniczny lub rzeczywisty zakład utylizacji odpadów)
- maks. 10% pierwotnej wagi masy suchej o wielkości ziaren > 2mm po przesiewie najwyżej po 12 tygodniach (aerob.)
- maks. 10% pierwotnej wagi masy suchej o wielkości ziaren > 2mm po przesiewie najwyżej po 5 tygodniach fermentacji i następnym kompostowaniu (anaerob.)
• Jakość kompostu
- badanie ekotoksyczne przy pomocy 2 gatunków roślin wyższych na kompoście kontrolnym (rata kiełkowania i biomasa roślinna muszą być wyższe niż 90% kompostu zaślepionego)
- porównywalna gęstość, substancja sucha, utrata masy przy żarzeniu, zawartość soli, wartość ph i zawartość całkowita azotu, azotu amonowego, P, Mg i K jak
w przypadku kompostu zaślepionego.
Wymagania wg DIN EN 14995 DIN EN 13432 są surowe, a produkty z biotworzyw certyfikowane wg tych norm są bezpieczne dla środowiska. Tylko takie produkty mogą być oznaczone znakiem „kompostowalne”. Instytucją wydającą to logo jest DIN CERTCO. Aby zapewnić, żeby obieg bioodpadów nie został naruszony, jednostki komunalne i zakłady utylizacyjne powinny dopuścić w swoim zakresie tylko produkty, które uzyskały certyfikację wg jednej z tych dwóch wyżej wymienionych norm.
Badania biodegradacyjne folii polietylenowych modyfikowanych różnymi stężeniami skrobi (2,5 do 50%) oraz folii modyfikowanych poliestrem bionolle (10 do 60%) wykazały, że najpierw rozkładany był wypełniacz (skrobia, poliester), a dopiero potem rozpoczynał się atak mikroorganizmów na polietylen.
Tu należy wyjaśnić, co dzieje się z modyfikowanymi foliami w okresie pomiędzy rozłożeniem wypełniacza (najczęściej skrobi) a rozłożeniem przez mikroorganizmy samego polietylenu. Otóż w tak zwanym „międzyczasie”, folia modyfikowana zamienia się w luźne, mikroskopijne, fruwające w powietrzu cząstki polietylenu, które wiatr rozwiewa na dziesiątki, setki, jeśli nie tysiące kilometrów. Te cząstki dostają się do naszych płuc i tam dopiero czynią spustoszenia.
Czy są jakieś badania na temat szkodliwości wdychanych mikrocząstek polietylenu? Są i to zatrważające. Tylko lobby „zielonych”, finansowane przez gigantyczne, tzw. „innowacyjne” korporacje jakoś wyników tych badań nie dostrzega.
Zwykła „reklamówka” z folii rozkłada się być może powoli, jednak leży sobie spokojnie na wysypisku, wiatr może ją przenieść na odległość może jednego kilometra, może na półtora i schluss! Jednak ta zwykła „reklamówka” ma zasadniczą wadę: ze względu na panującą konkurencję nie da się na niej osiągnąć kokosowych zysków. Trzeba zatem stworzyć sektor nowych, „ekologicznych” produktów, tylko durna ludność za to Ekocudo nie chce płacić. Nie chce płacić dobrowolnie? To się tą durną ludność zmusi. Od tego są politycy i Bruksela. Średnie nakłady tzw. „ekobiznesu” na polityków i urzędników w Brukseli to mały pryszcz, poniżej jednego procenta kosztów produkcji, no i mamy efekty.
Że skandal? To jest zaledwie malutki skandalik w porównaniu do zakazu używania zwykłych żarówek. To jest dopiero MEGASKANDAL!
Pod pozorem oszczędności energii zakazuje się produkcji i sprzedaży zwykłych, sprawdzonych od ponad 100 lat żarówek i zmusza się durną ludność do kupowania tzw. „żarówek energooszczędnych”. Nikogo przy tym nie obchodzi – i tu jest prawdziwy test dal tzw. „zielonych”, że do obrotu, a w konsekwencji do środowiska, wprowadza się tysiące ton rtęci, która skazi to środowisko na miliony lat. Brukselscy urzędnicy poradzili sobie z tym problemem i zadekretowali odzysk lamp zawierających rtęć na poziomie 80%. Tyle tylko, że dekrety sobie, a życie sobie. Durna ludność wyrzuca zużyte tzw. „energooszczędne żarówki” do śmieci, jako odpad komunalny i dobrze będzie gdy trafiają one na wysypiska. Tam na miliony lat skażą lokalnie (w promieniu max. 20 – 30 km) wody gruntowe. Kto mieszka w pobliżu, jego pech. Gorzej, gdy trafią do spalarni śmieci. Wtedy truć będą bezpośrednio w promieniu setek kilometrów.
Tylko kogo to obchodzi? Ważne, żeby biznes się kręcił, a eurodeputowani dostali kasę. Dlaczego akurat zwykłe żarówki stały się mega wrogiem Unii Europejskiej, a nie na przykład samochody z silnikami spalinowymi, pożerające tysiące razy więcej energii i tysiące razy bardziej zatruwające środowisko? Odpowiedź jest prosta. Każdy producent żarówek jest w stanie przestawić produkcję ze zwykłych na „energooszczędne” i jeszcze na tym zarobić, bo przecież te „energooszczędne” kosztują 10 razy więcej. Z samochodami jest trudniejsza sprawa. Na obecnym etapie rozwoju euro socjalizmu to jeszcze nie jest możliwe, i to nie dlatego, że nie ma samochodów elektrycznych, bo już są, tylko dlatego, że producenci samochodów z tradycyjnymi silnikami dają wyższe łapówki za nowe normy euro, bo jedni już się załapali na tzw. „niższy stopień emisji CO2”, a inni jeszcze nie. Tak, jak gdyby w samochodach niektórych marek, błogosławionych prze Komisję Europejską, wytwarzanie energii ze spalania węglowodorów (benzyna, olej napędowy) napędzane było jakąś mityczną Ideą Europejską a nie zwykłą reakcją chemiczną i w konsekwencji zastosowania Idei Europejskiej powodowało mniejszą emisję CO2. A mnie już na spektaklu Kabaretu Dudek (dawno, dawno temu) nauczono, że praw fizyki pan nie zmienisz, i nie bądź pan głąb. Ot, co!
Nawiązując do głosowania na temat wstąpienia do UE to niestety ale 80 % rolników nie było za wstąpieniem do UE chociaż rzekomo mieli najwięcej zyskać .I tak Ci których ma się za '' głupich'' okazali się mądrzejsi od "młodych wykształconych z wielkich miast " którzy dzięki akcesji mają możliwość pracy "na zmywaku" i właściwie w tych krajach traktowani są jako "persona non grata" no ale cóż może być gorszego od pracy za granicą ? oczywiście praca w Polsce za grosze i tu już żadna dyrektywa UE nie reguluje minimalnej płacy bo nie pozwolą na to rzekomo Polskie BBC czy LEWIATAN bo niby gdzie w centrum Europy znajdą niewolników pracujących za jedzenie .
Ja też "popieram" UE aby zabrała reklamówki bo po co komu reklamówki jak nie długo nie będą potrzebne bo nikogo nie będzie stać na jedzenie a do tego reklamówki będą przeszkadzać w grzebaniu w śmietniku , taką mam koncepcje :) .
Panie bieda nadchodzi do Polski, czas najwyzszy sie obudzic nie myslec, ze bedzie sie dalej godziwie zylo. W biedzie bedziemy zyli!
Wy chyba wszyscy zapomnieliscie, ze to WY koniecznie chcieliscie wejsc UE!
Bylo referendum, wiekszosc Polalow byla za wejsciem do UE - a teraz wielki krzyk.
Mogliscie byc wolnyn i suwerennym panstwem, tak samo jak np. Rosja i Chiny nimi sa.
WY JEDNAK CHICIELISCIE WLADZE UE! Teraz sa wszyscy inni winni, tylko NIE NAROD POLSKI. To jest naprawde dziwna sprawa w tym kraju nad Wisla!
Narod polski podejmuje decyzje (wybory, referendum, styl zycia etc., etc.), ZA KTORE MUSI TEZ POZNIEJ ODPOWIADAC. Tak wyglada ta cala sprawa i kropka.
"Z nurtem" to plyna tylko zdechle ryby!