Zatory płatnicze 100 tys. firm działających w sześciu branżach: budowlanej, metalowej, spożywczej, spedycyjnej, RTV/AGD i kosmetycznej wzrosły w ub. roku do 7,75 mld zł. To o 15 proc. więcej niż w 2009 r. Tak wynika z badania przeprowadzonego na zamówienie „DGP” przez firmę Dun & Bradstreet, specjalizującą się w badaniu zatorów płatniczych. A w ciągu trzech miesięcy tego roku zatory nadal przyrastały, np. w branży spożywczej na bieżąco spłacanych jest 76 proc. należności, gdy rok temu było to 80 proc.
W sumie przedsiębiorcy zgłosili ok. 150 tys. nieuregulowanych na czas faktur. – W porównaniu z 2009 r. to wzrost o 12 proc. – zauważa Tomasz Starzyk z Dun & Bradstreet. Średnia zaległość w zapłacie wynosi 18 dni w przypadku umów między firmami i 24 dni, gdy jej stronami są władze publiczne.
Narastaniu zatorów ma przeciwdziałać nowa dyrektywa unijna, która musi zostać przyjęta przez kraje członkowskie do 16 marca 2013 r. Maksymalny termin regulowania należności w krajach UE będzie wynosił 30 dni, o połowę krócej niż teraz. W wyjątkowych okolicznościach przedsiębiorcy będą mogli wydłużyć go do 60 dni od wystawienia faktury.
Ta regulacja ma zmniejszyć opóźnienia w płatnościach, które według Brukseli zagrażają płynności finansowej przedsiębiorstw europejskich. Problem w tym, że zamiast pomóc, pogrąży wiele firm, doprowadzając je do bankructwa. Dyrektywa zakłada bowiem, że w przypadku opóźnionych płatności będą obowiązywać dodatkowe kary – odsetki w wysokości 8 proc., a do tego ryczałtowa opłata 40 euro na pokrycie kosztów odzyskania długu.
Reklama
– Obecnie to kontrahenci uzgadniają między sobą terminy płatności. Często wydłużanie go pomaga w utrzymaniu płynności finansowej firm – twierdzi Renata Juszkiewicz, dyrektor przedstawicielstwa Metro Group w Polsce. Podkreśla, że to szczególnie istotne w przypadku małych i średnich przedsiębiorstw, bo to one najczęściej mają trudności z pozyskaniem kredytów. Unijna ingerencja może stanowić istotne ograniczenie swobody zawierania umów. Co więcej, może doprowadzić do zwiększenia kosztów funkcjonowania przedsiębiorstw. – To zaś przełoży się na wzrost cen oferowanych konsumentom – uważa Renata Juszkiewicz.
Dużo lepszym rozwiązaniem problemu zatorów, o co od lat apelują przedsiębiorcy i eksperci, byłoby usprawnienie działań sądów zajmujących się takimi sprawami. Szybka egzekucja należności to skuteczny bat na nieuczciwe firmy, a z drugiej strony realne narzędzie egzekucji po stronie dostawców. Obecnie nie dość, że za założenie w sądzie sprawy o egzekucję długu trzeba dużo zapłacić, to jeszcze na wyrok czeka się latami. Z raportu Doing Business wynika, że w Polsce trwa to 1000 dni, co stawia nas na szarym końcu krajów badanych przez Bank Światowy.