Jeśli Gazprom nie zgodzi się na obniżkę stawek zostanie pozwany przez polski koncern do sądu arbitrażowego – dowiedział się „DGP”. Spółka nie wypowiada się w tej sprawie. Nieoficjalnie jej przedstawiciele mówią, że ta obniżka się nam należy.

Płacimy więcej niż inni

Polska strona ma mocne argumenty. Jesteśmy czwartym odbiorcą rosyjskiego gazu w Europie Zachodniej. Również cena, jaką za niego płacimy, powinna plasować nas na czwartej pozycji. Tymczasem dostawy kosztują nas więcej niż kupujące od Gazpromu dużo mniej surowca Francję, Czechy czy Austrię.
Według informacji, jakie opublikował ostatnio rosyjski dziennik „Wiedomosti”, najmniej za błękitne paliwo płacą Niemcy – 271 dol. za 1000 m sześc. gazu (kupują rocznie 34 mld m sześc.), Austriacy – 304 dol. (kupują 5,6 mld m sześc.) i Francuzi – 306 dol. (9,8 mld m sześc.). Czesi, którym Gazprom dostarcza 8,6 mld m sześc. gazu, wydają na 1000 m sześc. 320 dol., a Turcy – 328 dol. (odbierają 18 mld m sześc.).
Reklama
Tymczasem Polska, która w 2010 r. zaimportowała 9,9 mld m sześc. rosyjskiego gazu, zapłaciła aż 336 dol. za 1000 metrów.
W PGNiG słychać głosy, że z tak mocnymi atutami możemy iść do arbitrażu, chociaż byłaby to ostateczność. Według naszych informacji polska strona jest gotowa podjąć takie kroki, jeśli nie dojdzie do porozumienia w trakcie negocjacji.
Z naszych ustaleń wynika, że PGNiG chciałoby obniżyć ceny o prawie 10 proc. – Powrót do ceny lub w pobliże ceny, jaką mieliśmy do 2006 r., jest uzasadniony – potwierdza nasz rozmówca.

Rosjanie obstają przy swoim

Gdyby udało się ją zbić do tego poziomu, nie płacilibyśmy Rosjanom około 3,3 mld dol. rocznie, ale ponad 300 mln dol. mniej. Nic dziwnego, że PGNiG wytacza najcięższe działa. Druga tura negocjacji odbędzie się w marcu w Warszawie.
Gazprom będzie twardo obstawał przy swoim. Według ekspertyzy amerykańskiej firmy konsultingowej PFC Energy, koncern na skutek kryzysu finansowego stracił część udziałów w rynku gazowym.
PFC Energy twierdzi, że strategia Gazpromu jest ekonomicznie uzasadniona: udzielając zniżek na zakup gazu, takich jakie zastosowała na przykład Norwegia, mogłoby sprawić, że Rosjanie zachowaliby udział w rynku, jednak znacznie obniżyłyby się ich dochody.