PiS zaprotestowało w czwartek wobec planów sprzedaży Grupy Lotos. Zdaniem polityków partii wartość spółki będzie rosła, nie należy więc się jej teraz pozbywać. Pytają też, czemu sprzedawana jest spółka strategiczna z dostępem do - choć niewielkich - to własnych zasobów ropy.Ministerstwo Skarbu Państwa zaprosiło pod koniec października 2010 roku inwestorów do negocjacji ws. kupna akcji Grupy Lotos, stanowiących ok. 53 proc. kapitału zakładowego. Wiceprezes PiS Beata Szydło uznała na konferencji prasowej w Sejmie, że sprzedaż Lotosu to sposób na sztuczne obniżanie deficytu budżetowego.
Były minister skarbu państwa Wojciech Jasiński (PiS) podkreślił zaś, że Lotos jest spółką strategiczną dla naszego państwa, do której atutów należy dojście do naftoportu i możliwość eksportu. Zaznaczył, że Lotos ma dostęp do złóż podmorskich i koncesję na wydobycie ropy spod dna Bałtyku. "Nie są to wielkie wartości, ale jest to też potężny atut" - dodał. Podkreślił ponadto, że przewiduje się wzrost wartości Lotosu i nie należy go sprzedawać w takim momencie. Według niego, rząd jest winien opinii publicznej ustosunkowanie się do tych kwestii, przed ostatecznymi decyzjami ws. Lotosu.
Jasiński zaznaczył także, że "Lotos jest obecnie spółką samodzielną, a stanie się pionkiem w grze". Według niego nowy właściciel spółki z pewnością nie będzie w nią inwestował. Zaznaczył też, że w zeszłym roku MSP sprzedało już 14 mln akcji Lotosu po 29 zł. Obecnie - jak dodał - cena akcji wynosi 41 zł. Według niego, straty na tej transakcji można szacować na ok. 168 mln zł.