Oszuści podszywają się pod nazwy wiarygodnych instytucji, by wyłudzać ogromne sumy – alarmuje policja. Kilkadziesiąt firm bezpowrotnie straciło majątek, robiąc interesy ze stowarzyszeniem rzekomo związanym z Akademią Ekonomiczną w Krakowie. Przypadek ocalił znanego dilera, który chciał sprzedać 30 nowiutkich jeepów „oficerom” Służby Wywiadu Wojskowego.
Na policję w Babicach Starych pod Warszawą niemal codziennie zgłaszają się nowi poszkodowani przez Stowarzyszenia Studentów i Absolwentów Akademii Ekonomicznej w Krakowie. "Dziś straty spowodowane kilkumiesięcznym funkcjonowaniem stowarzyszenia szacujemy na 20 milionów złotych" - mówi zastępca komendanta Andrzej Kraska.
Na liście poszkodowanych są duże firmy, drobni przedsiębiorcy, a nawet IPN. Wszyscy liczyli, że zrobią interes z poważnym stowarzyszeniem i przekazywali mu swoje produkty, spokojnie czekając na uregulowanie faktur. "Na portalu GoldenLine sprawdzałem nawet życiorysy członków zarządu" - mówi przedstawiciel znanej sieci ze sprzętem RTV, która straciła ok. miliona złotych.
Oszuści mieli też świetną stronę w internecie, gdzie pokazywali imponujące bilanse finansowe. I robiącą wrażenie sieć biur SSiAAEK: od modnej dzielnicy doków w Londynie przez warszawskie Złote Tarasy po siedzibę we Wrocławiu. Dla dużej firmy RTV strata nawet miliona złotych nie oznacza upadłości. Ale kilku mniejszych przedsiębiorców będzie musiało ogłosić upadłość. "Zaciągnąłem kredyt, aby zrobić z nimi interes. A teraz zostałem z ratami, bez sprzętu i zysku" - mówi "DGP” jeden z nich.
Policjanci rozesłali listy gończe za szefami stowarzyszenia. Przed kilkoma dniami jego prezes został zatrzymany na lotnisku w Balicach, gdy wysiadł z samolotu z Irlandii. "Po przesłuchaniu wypuściliśmy go, jest czysty. Wykorzystano jego dane" - mówi jeden z policjantów i dodaje, że stowarzyszenie można zarejestrować np. listownie, bez osobistej wizyty w sądzie czy u notariusza.
Inna grupa podszyła się pod Służbę Wywiadu Wojskowego. Przestępcy założyli działalność pod tą nazwą, a konto w kojarzonym z państwem BGŻ. W końcu „oficer”, w obowiązkowych ciemnych okularach, pojawił się u warszawskiego dilera Jeepa. Złożył zamówienie na 30 jeepów rangerów (każdy wart ok. 150 tys.).
"Tłumaczył mu, że przetarg nie musi się odbyć, bo chodzi o tajne operacje. I gdyby diler nawet chciał spytać w MON, i tak nie dostanie odpowiedzi" - opowiada oficer z wydziału przestępstw gospodarczych stołecznej policji. Tym razem jednak przekręt nie wyszedł – diler zażądał zbyt dużej zaliczki. Ale może ktoś się jeszcze złapie na magię nazwy i przeciwsłoneczne okulary.
Policjanci zajmujący się przestępczością gospodarczą radzą przedsiębiorcom, by zachowali daleko idącą ostrożność. "Jeśli z kimś handlujemy po raz pierwszy, nie gódźmy się na faktury z przedłużonym okresem płatności. Należy się domagać natychmiastowych przelewów" - mówi oficer stołecznej policji.
Przez 10 miesięcy br. oszuści wyłudzili 1,2 miliarda złotych. Tego typu przestępstw było o 8 procent więcej niż w ubiegłym roku. Pocieszająca jest niemal 95-proc. skuteczność policji w odnajdywaniu sprawców – ale nie dotyczy to straconych pieniędzy.