Unijne dotacje na budowę szybkiego internetu dostępne są od trzech lat. Polskie samorządy wykorzystały tylko 3 proc. przyznanych środków.

– Samorządowcy boją się sięgać po unijne środki, dlatego że nie wiedzą, jak zrealizować skomplikowane telekomunikacyjne inwestycje – przyznaje w rozmowie z „DGP” Magdalena Gaj, wiceminister infrastruktury.

Reklama

Mapa drogowa

Dlatego wiceszefowa resortu infrastruktury stanie na czele reaktywowanego zespołu międzyresortowego, który zajmie się m.in. koordynacją unijnych inwestycji i pomaganiem samorządowcom w pozyskiwaniu środków. Zostanie m.in. stworzona listy zrealizowanych już projektów które byłyby wzorem dla innych.

Reklama

– Samorządowcy potrzebują poprowadzenia za rękę. Nasz pomysł byłby czymś na kształt autoryzowanej mapy drogowej, dzięki której mogliby spokojnie się poruszać. Mieliby pewność, że zaprezentowane rozwiązania są zgodne z prawem – dodaje Magdalena Gaj.

Pieniądze czekają

Na razie budowa szybkiego internetu idzie marnie. Przyjęta w lipcu megaustawa internetowa zakłada, że za dwa lata w Polsce powstanie 28 tys. km światłowodów. Z danych Urzędu Komunikacji Elektronicznej wynika, że dotąd zakontraktowano tylko 350 km. Z 1,5 mld euro wydano ledwie 3 proc. Ani złotówki nie wykorzystano na razie z programu Rozwój Polski Wschodniej, gdzie czeka 300 mln euro.

Reklama

Według Jarosława Roszkowskiego, prezesa Crowley Data Poland, operatora, który buduje za unijne pieniądze światłowody, gdybyśmy wykorzystali całą przyznaną kwotę w ciągu kilku lat, łącze o prędkości 30 Mb/s byłoby w każdym polskim domu, a łącze stumegowe w połowie z nich. – A w takim tempie jak obecnie nie zdążymy wykorzystać wszystkich pieniędzy. Potrzebne jest wsparcie eksperckie ze strony rządowej – podkreśla.

Samorządom doradza już UKE. Ma jednak ograniczony budżet, więc jego prezes Anna Streżyńska apelowała o dodatkowe środki na ten cel z MSWiA. Resort pieniędzy jednak nie dał.

Według Krzysztofa Głomba, prezesa Stowarzyszenia "Miasta w Internecie", ślamazarne tempo wykorzystania pieniędzy to efekt wielu zaniedbań: braku strategii rządowej, rozproszenia środków unijnych i braku współpracy w ramach administracji.