Nie zaskoczyły one ekonomistów, były dobrze znane od czasu przyjęcia przez gabinet Donalda Tuska wieloletniego planu finansowego.

Jednak w ocenie budżetu eksperci są podzieleni. – Liczby wyglądają dobrze. Założono przyzwoity wzrost gospodarczy, widać wysiłki na rzecz ograniczania deficytu – ocenia prof. Witold Orłowski, ekonomista firmy doradczej PricewaterhouseCoopers.

Reklama

Jego zdaniem projekt budżetu to znak, że rząd zdaje sobie sprawę z zagrożenia, jakim jest wzrost długu publicznego, i chce temu przeciwdziałać. Dowód? Deficyt budżetowy mniejszy o prawie 5 mld zł od prognozowanego pierwotnie.

Z tą oceną nie zgadza się jednak prof. Krzysztof Rybiński, były wiceprezes NBP. Nie podoba mu się przede wszystkim zbytnia zachowawczość gabinetu Tuska w poszukiwaniu oszczędności, czyli np. rezygnacja z ambitnego projektu reformy rolniczych ubezpieczeń. – To budżet poniżej planu minimum. Działania rządu nie gwarantują zahamowania wzrostu długu publicznego – mówi prof. Rybiński.

Reklama

Te obawy częściowo podziela wiceminister finansów Hanna Majszczyk, która przyznała wczoraj, że ryzyko, iż dług publiczny przekroczy w 2011 r. 55 proc. PKB, jest bardzo duże. Mimo to Majszczyk zapewniła, że w budżecie na 2011 r. zostaną utrzymane wydatki na obronność kraju w wysokości 1,95 proc. PKB.

W projekcie budżetu zapisano także 1,8 mld zł, jakie do kasy państwa wpłynie z zysku Narodowego Banku Polskiego. – Tak zakłada plan finansowy, jednak ze względu na dużą wrażliwość omawianej wielkości na czynniki zewnętrzne nie można być pewnym, że wymienione kwoty ukształtują się na zaplanowanym poziomie – mówi „DGP” Zdzisław Sokal, wiceprezes NBP.

Zdaniem ekspertów nie ma też gwarancji, że Ministerstwo Skarbu zrealizuje wszystkie prywatyzacyjne plany. Przychody ze sprzedaży państwowego majątku w 2011 r. zaplanowano na poziomie 15 mld zł wobec 25 mld zł planowanych w tym roku.

Reklama

– Co z tego, że rząd zaplanował miliardowe wpływy. To, ile uda się uzyskać ze sprzedaży państwowych firm, będzie jasne dopiero wtedy, gdy znajdą się na nie chętni – mówi Andrzej Sadowski, wiceprezydent Centrum im. Adama Smitha.

Ekonomista Hubert Janiszewski uważa, że przeszacowano nie tylko skalę prywatyzacji, ale też większość pozycji po stronie wpływów do państwowej kasy. Ale akurat to cecha każdego przedwyborczego budżetu.