Prokuratura w Zielonej Górze skierowała do sądu akt oskarżenia dotyczący fałszowania składu wędlin produkowanych przez jeden z lubuskich zakładów mięsnych. Sprawa dotyczy produktów, które miały zawierać cielęcinę. Jak poinformowała PAP Prokuratura Okręgowa w Zielonej Górze, na ławie oskarżonych zasiądzie dyrektorka zakładu oraz jego technolog, a zarazem kierowniczka produkcji. Kobiety są w wieku 55 i 34 lat.
Oskarżonym zarzucono, że od 2006 roku do maja 2008 roku, mając wpływ na decyzje handlowe w zakresie produkcji wyrobów mięsnych, zafałszowywały składniki tych wyrobów. Sprawa dotyczy dwóch rodzajów wędlin produkowanych w tym zakładzie - wędzonki cielęcej pieczonej oraz parówek cielęcych. W obu przypadkach wyroby te, wbrew nazwie i opisom na etykietach, nie zawierały mięsa cielęcego.
Według prokuratury tak zafałszowane produkty oskarżone oferowały do sprzedaży kontrahentom, którzy sprzedawali je w dalszej kolejności klientom detalicznym w sklepach, a ci padali ofiarami oszustwa. W śledztwie ustalono, że w przypadku cielęciny parzonej podejrzane doprowadziły pokrzywdzonych do niekorzystnego rozporządzenia pieniędzmi w kwocie ponad 1 mln zł, a w przypadku parówek - prawie 400 tys. zł.
Prokuratorzy analizując faktury ustalili, że zakłady mięsne, zarządzane przez 55-letnią oskarżoną, zakupiły łącznie ponad 500 ton mięsa wołowego. Nie stwierdzono jednak w fakturach zakupu mięsa cielęcego. W tym samym czasie te same zakłady sprzedały łącznie 1215 ton produktów w postaci cielęciny pieczonej i parówek cielęcych.
Dyrektorce przedsiębiorstwa prokurator zarzucił także, że kierowała akcją przestępczą, wykorzystując do tego swoje stanowisko. Oskarżona miała nakazać podrobienie kilku faktur, a następnie poleciła współoskarżonej przedłożenie ich w 2008 r. kontrolerowi z Lubuskiego Wojewódzkiego Inspektoratu Jakości Handlowej Artykułów Rolno-Spożywczych. Podrobione faktury wskazywały, że przedsiębiorstwo zakupiło cielęcinę, co miało zapobiec wykryciu przestępstwa zafałszowywania żywności - uważa prokuratura.
Postawione w stan oskarżenia kobiety naruszyły postanowienia ustawy o bezpieczeństwie żywności i żywienia oraz kodeksu karnego. Z uwagi na znaczną wartość oszustwa grozi im od roku do 10 lat więzienia.