Chętnych na zakup marki Swarzędz może zabraknąć, gdyż błędy kolejnych zarządów doprowadziły do obniżenia jej prestiżu i wartości. Analitycy uważają wręcz, że nie najlepsza strategia marketingowa marki spowodowana słabą orientacją na rynku była jedną z przyczyn stopniowego upadku firmy. Oferta Swarzędza była bowiem skierowana przede wszystkim do grup docelowych niezbyt rozwojowych i zyskownych z punktu widzenia firmy, głównie do osób starszych, toteż potencjał marki nie był należycie wykorzystany.

Reklama

"Meble swarzędzkie są postrzegane jako mało nowoczesne, przez co są niechętnie kupowane przez młodych klientów, a to właśnie oni stanowią główną siłę popytową na rynku, gdyż większość mebli w Polsce sprzedaje się na tzw. pierwsze wyposażenie" - wyjaśnia Piotr Pochmara, analityk SII. Gdyby oferta spółki była skierowana do szerszego grona odbiorców, jej kłopoty byłyby mniejsze.

Markę Swarzędza udałoby się uratować, oczywiście pod warunkiem że znajdzie się nabywca, który będzie chciał ją wykorzystać. Szanse na to nie są jednak zbyt duże, ponieważ nie ma ona już takiej wartości jak jeszcze kilka lat wcześniej, gdyż jest obecnie nie najlepiej kojarzona na rynku. Jej rewitalizacja wiązałaby się z dużymi kosztami i znacznym ryzykiem rynkowym. A podczas kryzysu firmy unikają raczej kosztownych i ryzykownych inwestycji.

>>>Twoja firma upadła? Już jej nie stracisz

Likwidacja lepsza niż upadłość

Dla akcjonariuszy spółki większym zmartwieniem od tego, co stanie się z jej marką, jest jednak odzyskanie chociażby części utopionych w niej pieniędzy. Założywszy, że przesłanki do podjęcia decyzji były prawidłowe, likwidacja spółki jest korzystniejsza niż upadłość, ponieważ daje akcjonariuszom szansę na odzyskanie przynajmniej części zainwestowanego kapitału. W przypadku „przejedzenia” majątku firmy prowadzącego do upadłości, wiążącej się w oczywisty sposób z niewypłacalnością, takiej możliwości praktycznie nie ma.

Jest szansa na 15 groszy na akcję

Reklama

Z nieoficjalnych informacji krążących po rynku kapitałowym wynika, że w wariancie optymistycznym po przeprowadzeniu likwidacji spółki na jedną jej akcję może przypaść około 15 groszy, zatem majątek firmy przewyższa jej zobowiązania.

"Akcje Swarzędza były ostatnio notowane po 5 groszy, dlatego - z punktu widzenia udziałowca - likwidacja spółki jest w tym przypadku korzystna, oczywiście z zastrzeżeniem, że analiza finansowa firmy wskazuje na niemożność uzyskania przez nią trwałej, dodatniej rentowności, a podana wycena jej majątku jest realna" - uważa Tomasz Binkiewicz z DM BOŚ.

Jego zdaniem istnieje bardzo duże prawdopodobieństwo, że sytuacja firmy będzie się pogarszać się w kolejnych miesiącach, co doprowadzi do całkowitej utraty płynności finansowej i przejadania resztek jej majątku, dlatego likwidacja wydaje się lepszym rozwiązaniem.

Firma będzie sprzedawana po kawałku

Spółka raczej nie zostanie sprzedana w całości. Jej zarząd informował wcześniej, że czynił takie próby, ale nie było chętnych na kupno całej firmy. Likwidator deklaruje, że chce sprzedać zakład produkcyjny w Kościanie jako jedno przedsiębiorstwo, nie dzieląc go na poszczególne aktywa. Oddzielnie chce sprzedać wszystkie sklepy lub poszczególne lokalizacje. Likwidacja spółki będzie zapewne procesem niełatwym i długotrwałym, toteż inwestorzy, którzy utopili swoje pieniądze w akcjach Swarzędza, mają szansę na ich częściowe odzyskanie nie wcześniej niż za 1 - 1,5 roku.

Wielu drobnych inwestorów poniosło duże straty na akcjach Swarzędza, toteż trudno się dziwić, że do końca wierzyli, iż spółkę uda się zrestrukturyzować i zwiększyć jej wartość. Nie ma bowiem żadnej gwarancji, że zapowiedzi likwidatora zostaną zrealizowane. Trwający obecnie kryzys gospodarczy obniża bowiem w sposób naturalny wycenę majątku spółki. Istnieje zatem duże ryzyko, że zapowiedzi odzyskania przez akcjonariuszy części zainwestowanych pieniędzy się nie spełnią. Likwidacja lub upadłość spółki jest bowiem wielką niewiadomą. Dopiero po rezultatach pierwszych przetargów na majątek Swarzędza będzie można ocenić na ile zapowiedzi jego likwidatora maja szansę realizacji.

>>>Fala bankructw zalewa polską gospodarkę

Ostatni gasi światło

Ostatni zarząd, który w spółce Swarzędz Meble wprowadzał nową strategię, doszedł po roku do wniosku, że nie przyniosła ona spodziewanych efektów. Zaproponował więc likwidację firmy,nie widząc możliwości dalszego jej prowadzenia z braku perspektyw wypracowania zysku w przewidywalnej przyszłości. To dość rzadko spotykana deklaracja niemocy ze strony zarządu, który od roku próbował zrestrukturyzować spółkę i najwyraźniej na tym poległ.

Oprócz zarządu spółki za likwidacją był także jej największy akcjonariusz - fundusz inwestycyjny BZ WBK AIB Asset Management. Przeciwnym tej decyzji było Stowarzyszenie Inwestorów Indywidualnych (SII), które opowiada się za ratowaniem spółki.

"Nie jest do końca jasne, czy krok ten został spowodowany tym, że sytuacja w Swarzędzu jest już aż tak zła, czy też brakiem umiejętności i koncepcji dalszych działań zarządu. Dlatego wnioskowaliśmy na WZA, żeby wprowadzić do spółki doświadczonego eksperta, który przeprowadziłby due dilligence, żeby akcjonariusze mogli poznać rzeczywistą sytuację w spółce" - informuje Piotr Pochmara, specjalista ds. interwencji i analiz Stowarzyszenia Inwestorów Indywidualnych. Wniosek SII nie uzyskał jednak akceptacji pozostałych akcjonariuszy.

Minus 80 proc. rentowności operacyjnej

Najbardziej wymowne są liczby - wyjaśnia przyczyny poparcia wniosku o likwidację Swarzędza Magdalena Bielak, menedżer PR w BZ WBK AIB Asset Management. W ubiegłym roku przy 22,5 mln złotych przychodów spółka wygenerowała 17,9 mln złotych straty na poziomie operacyjnym, a marża zysku operacyjnego wyniosła minus 80 proc.! "Zmiana tego stanu rzeczy byłaby możliwa tylko przy istotnym, kilkukrotnym wzroście sprzedaży, co w sytuacji narastającego kryzysu gospodarczego, który w bardzo dużym stopniu dotknął branżę meblarską, jest w naszej ocenie niemożliwe" - informuje Magdalena Bielak.

Karuzela planów i… stanowisk

Decyzja o likwidacji Swarzędza nie powinna dziwić, gdyż jest konsekwencją stopniowego upadku spółki, który trwał już od około dziesięciu lat. "Na przestrzeni tego okresu mieliśmy do czynienia z kilkakrotnymi próbami wdrożenia programów naprawczych. Żaden z nich nie poskutkował, co wskazuje, że problem tkwił głęboko w samym zarządzaniu spółką" - mówi Tomasz Binkiewicz, dyrektor Wydziału Doradztwa i Analiz DM BOŚ. Jego zdaniem, jeśli spółka nie potrafi wdrożyć sensownego programu naprawczego, to za ten stan rzeczy odpowiada zarząd.

"Trzeba jednak obiektywnie przyznać, że w ostatnim czasie otoczenie gospodarcze nie sprzyjało restrukturyzacji Swarzędza" - dodaje Tomasz Binkiewicz.

Kryzys spowodował bowiem utrudnienia w dostępie do finansowania zwłaszcza dla spółek znajdujących się w trudnej sytuacji ekonomicznej. Dotknęło to także Swarzędz, co pogorszyło w ostatnich miesiącach znacząco sytuację spółki i przyśpieszyło zapewne decyzję o jej likwidacji.

Procesowi restrukturyzacji nie sprzyjały również częste zmiany zarządów i koncepcji naprawczych. Wystarczy wspomnieć, że od upublicznienia spółki w 1991 roku przez Swarzędz przewinęło się sześciu prezesów.

Zmarnowane pieniądze akcjonariuszy

"Przez kolejne lata spółka była źle zarządzana i nie wykorzystywała efektywnie środków, które pozyskiwała z emisji publicznych. A przecież w ciągu 18 lat notowań giełdowych Swarzędz podwyższał kapitał dziewięciokrotnie, uzyskując z emisji akcji około 200 mln zł" - mówi Piotr Pochmara.

Spółka nie potrafiła jednak efektywnie wykorzystać środki pozyskane od akcjonariuszy. Znaczną ich część spółka przeznaczyła na spłatę wierzycieli i nietrafione inwestycje w Jarocińskie Fabryki Mebli i Bialskie Fabryki Mebli, które okazały się nieporozumieniem i powiększyły tylko straty spółki.

>>>EasyJet wycofuje się z Warszawy

Fundusze spod znaku BZ WBK AIB wchodzą do gry

Dynamiczny rozwój budownictwa i wiążące się z nim dobre perspektywy rozwoju rynku meblarskiego spowodowały, że w 2007 roku w Swarzędz zaangażował się BZ WBK AIB Asset Management, który poszukiwał ciekawych okazji inwestycyjnych, ponieważ ceny akcji wielu spółek były wówczas wysokie.

"Zdawaliśmy sobie sprawę z faktu, że spółka jest nieefektywnie zarządzana, lecz ponieważ był to problem wewnętrzny ocenialiśmy, że uda się to zmienić" - mówi Magdalena Bielak z BZ WBK AIB Asset Management.

Zaangażowaliśmy się jednak w Swarzędz kapitałowo, a nie operacyjne, co oznacza że plan działań restrukturyzacyjnych oraz ich przeprowadzenie leżały w gestii zarządu spółki - dodaje.

Restrukturyzacja przeprowadzana w 2008 roku zakładała wzrost sprzedaży, m.in. poprzez wprowadzenie nowych modeli mebli, skrócenie terminu realizacji zamówień oraz poprawę obsługi klientów. Zdaniem Magdaleny Bielak nowy zarząd podjął właściwe działania jednak, wywołana kryzysem gospodarczym, całkowita zmiana otoczenia rynkowego uniemożliwiła przeprowadzenie restrukturyzacji. Obecny kryzys gospodarczy, jak wszystkie ma charakter przejściowy, jednak zdaniem zarządu spółka nie jest wystarczająco silna finansowo, aby go przetrwać.

Kryzys uderza w branżę meblarską

Polskie firmy meblarskie są bardzo silnie uzależnione od eksportu, który stanowi 80-90 proc. sprzedaży branży. Silny kurs złotego przez dłuższy czas ograniczał rentowność eksportu. Gdy wreszcie nasza waluta zaczęła się osłabiać to w wyniku kryzysu finansowego popyt na nasze meble na zagranicznych rynkach znacznie się zmniejszył, zwłaszcza na wyroby droższe, które były specjalnością Swarzędza. Szczególnie boleśnie branża odczuła ograniczenie zamówień przez kontrahentów z Niemiec, które są głównym odbiorcą polskich mebli.

Z powodu dekoniunktury w budownictwie mieszkaniowym zmniejszył się także popyt na rynku krajowym, który napędzany jest głównie sprzedażą mebli na pierwsze wyposażenie mieszkań.

Analitycy oceniają, że obecny kryzys odsieje najsłabszych producentów mebli. Na rynku pozostaną tylko sprawnie zarządzane, silne, innowacyjne firmy, które dostosowują się szybko do nowych trendów w meblarstwie i elastycznie reagują na potrzeby konsumentów. Tych umiejętności zabrakło najwyraźniej likwidowanemu właśnie Swarzędzowi.

>>>więcej na forsal.pl