W Gdyni dowiedzieliśmy się, że w tym miesiącu nie zauważono zmiany. "Tą walutą interesuje się tyle samo klientów, co wcześniej, a więc niewielu" - powiedział pracownik kantoru.

Podobne wnioski płyną z rozmowy z właścicielem kantoru we Wrocławiu. Zastrzegł jednak, że spodziewa się niebawem większego zainteresowania frankami, gdyż pierwsi klienci już się zapowiadają, a obecnie są w trakcie załatwiania formalności w banku.

Reklama

>>> Franki z kantoru zwrócą się za 10 lat

Największe zmiany zarejestrowano w warszawskim kantorze Intraco. "Mamy kilku klientów dziennie, którzy kupują franki, aby nimi spłacić ratę" - powiedział właściciel.

Nic dziwnego, że po franki do kantory udaje się niewiele osób. Gdyż wcześniej należy w banku podpisać aneks do umowy kredytowej. Już na tym etapie wielu klientów się zniechęciło do zmiany sposobu spłaty. Za aneks trzeba bowiem zapłacić. Oznacza to, że mniejsze korzyści z samodzielnego spłacania rat we franku. Z niedawnej analizy firmy doradztwa finansowego Expander wynika, że po kilku, a nawet kilkunastu miesiącach zwróci się opłata, którą bank życzy sobie za aneks.

Reklama

Co jednak stanie się wtedy, gdy już ustawi się przed kantorami kolejka chętnych? Zapewne wielu klientów będzie odprawiona z kwitkiem. Pracownicy kantorów, z którymi rozmawialiśmy, zgodnie podawali, że są przygotowani do obsługi najwyżej kilku klientów dziennie. Jest tak ponieważ mało który klient sprzedaje kantorowi franki. Jest więc zupełnie inaczej niż w przypadku euro. Tę walutę wymienia na złote wiele osób, które pracują w strefie euro, a co pewien czas przyjeżdzają do Polski.

>>> Najlepsze kredyty w euro

Kantory muszą więc pozyskiwać środki w bankach. Choć hurtowe ceny dyktowane przez te instytucje są lepsze niż dla klientów indywidualnych, to i tak banki mogą je lekko zawyżać. Wychodzi więc na to, że nie da się od banków uciec. Możemy tylko liczyć na to, że same banki ograniczą swoją pazerność. Choć pierwsze jaskółki już widać to niestety znakomita większość z nich utrzymuje znaczną różnicę między ceną zakupu, a sprzedaży. Klient traci przez to na racie przynajmniej kilkadziesiąt złotych.