Zatankowanie 60-litrowego zbiornika kosztuje dziś prawie 100 zł mniej niż w lipcu. W piątek w Katowicach na samoobsługowych stacjach benzynę można było kupić już za 3,89 zł. W Kielcach ceny spadły do 3,97 zł, a w Bydgoszczy i Płocku do 3,94 zł. Granicę 4 zł za litr etylina 95 pokonała również w Warszawie - na niektórych stacjach już w ubiegły weekend można było ją kupić po 3,97 zł.

Tymczasem jeszcze na początku lipca, kiedy cena baryłki ropy biła rekordy cenowe, analitycy włoskiego banku UniCredit wieszczyli, że pod koniec roku osiągnie ona cenę 200 dolarów. To oznaczałoby skok cen benzyny i oleju napędowego do poziomu 6 zł za litr. Jednak na początku sierpnia, wraz z pierwszymi informacjami o spowolnieniu światowej gospodarki, ceny ropy na giełdach zaczęły mocno spadać - z poziomu 140 dolarów za baryłkę do mniej niż 80 dolarów obecnie.

W ślad za taniejącą ropą tanieć zaczęły paliwa. Ale już nie tak gwałtownie, bo tylko o 20 proc., licząc od lipca tego roku. Czemu tylko tyle? Bo obłożone są akcyzą i podatkami. "Cena ropy stanowi tylko znikomą część końcowej ceny paliwa. Dochodzą jeszcze marże, akcyza i VAT" - tłumaczy ekspert motoryzacyjny Michał Kopeć.

Na mniejszy spadek cen paliw ma również wpływ rosnący kurs dolara, podstawowej waluty w obrocie paliwami.

Z tych powodów ceny paliw prawdopodobnie zatrzymają się na dzisiejszym poziomie na dłużej. "Średnia cena benzyny w Polsce oscylować będzie wokół 4 zł, choć znajdą się i takie stacje, na których litr etyliny 95 będzie można kupić nawet za 3,70 zł" - przewiduje Szymon Araszkiewicz, analityk rynku paliw z portalu e-petrol.pl.







Reklama