To kolejna informacja o fiasku wielkiego projektu, który miał zapewnić bezpieczeństwo energetyczne także Polsce. W ubiegłym tygodniu dziennik "International Herald Tribune" napisał, że z powodu braku porozumienia w kwestii podziału akcji przyszłej elektrowni, a także braku konkretów w sprawie podziału mocy siłowni, projekt upadł. Litewski rząd zamierza w tej sytuacji budować siłownię samodzielnie.
Być może pomysł upadł także przez sygnały płynące od naszego rządu, bo ostatnio nie mówi się już o Litwie, ale o planach budowy elektrowni w Polsce. Siłownia ma powstać do 2030 roku w Żarnowcu lub w Klepmiczu w Wielkopolsce.
>>>Sami zbudujemy elektrownię. Za 22 lata
O rozgoryczeniu Estończyków poinformował litewski portal gospodarczy VZ.LT, powołując się na estoński dziennik "Postimees". Szczególnie gorzko o projekcie budowy elektrowni wypowiadał się premier Estonii. "Jestem bardzo niezadowolony z tempa jego realizacji. Nie wiem, być może to już koniec wspólnego energetycznego projektu" - cytuje litewski portal Andrusa Ansipa.
Szef estońskiego przedsiębiorstwa "Esti Energia" Sandor Liive, który dopuszcza jeszcze możliwość udziału we wspólnym projekcie, zaznacza, że Estonia "nie może liczyć jedynie na litewski projekt" i że zamierza budować swój własny reaktor.
Ale władze litewskiego inwestora narodowego LEO.LT, którego zadaniem jest m.in. wybudowanie siłowni w miejscu zamykanej Ignalińskiej Elektrowni Atomowej, nie potwierdzają informacji o fiasku litewsko-polsko-łotewsko-estońskiego projektu.