Umacniająca się złotówka to dobra informacja dla wszystkich, którzy spłacają na przykład kredyty mieszkaniowe. Niemal 80 procent z nich to pożyczki udzielone we frankach szwajcarskich. Im ta waluta jest tańsza w stosunku do złotówki, tym kredytobiorcy mają mniej do spłaty, a i miesięczna rata staje się niższa.
Dziś rano frank kosztował 2,30 zł, dolar 2,60 zł, a euro 3,54 zł. W stosunku do złotówki umocnił się jedynie brytyjski funt, za którego trzeba było zapłacić 4,46 zł. Najbardziej potaniał właśnie frank szwajcarski. Jego dzisiejsza wartość to spadek o ponad jeden procent w stosunku do wczorajszej ceny. A warto przypomnieć, że jeszcze w zeszły piątek, nazwany "czarnym", frank kosztował nawet 2,39 zł.
Dobre wieści docierały również rano z europejskich giełd, w tym z warszawskiej. Indeks największych spółek, notowanych na polskim parkiecie, wzrósł po otwarciu sesji o 5,7 procent i wyniósł 2130,89 punktów. To oznacza, że nieco strat odrobią otwarte fundusze emerytalne, inwestujące w akcje. Krótko mówiąc, mniej stracimy pieniędzy, z których później będą wypłacane nasze emerytury.
Nie tylko warszawski indeks odrabiał rano straty. Brytyjski indeks FTSE 100 wzrósł o 2,54 procent i wyniósł 4.366,82 punktów, indeks DAX giełdy we Frankfurcie poszybował o 2,98 procent i wyniósł 5.216,07 punktów, a wskaźnik paryskiego parkietu CAC 40 wzrósł o 3,99 procent do 3.672,54 punktów. Również indeksy na dwóch moskiewskich giełdach mocno poszły rano w górę.
Rekord pobiła jednak giełda w Tokio. Indeks parkietu w Japonii wzrósł aż o ponad 14 procent.
Eksperci przestrzegają jednak przed odtrąbieniem końca kryzysu finansowego. Większość z nich przepowiada, że w najbliższym czasie największą rolę będą na giełdach odgrywać emocje, dlatego indeksy mogą na przemian spadać i rosnąć.