Dziś na zmianę dostawcy prądu trzeba długo czekać. Najlepszy przykład to Warszawa. Tu rezygnacja z usług RWE Stoen na rzecz nowego dostawcy prądu lub rozpoczęcie współpracy z tą firmą zajmuje około trzech miesięcy. Dlatego też od lipca zeszłego roku do RWE Stoen przeszło zaledwie kilkudziesięciu nowych klientów, kilkuset jest w trakcie załatwiania dokumentów. URE chce, by procedura trwała nie dłużej niż 30 dni.
Poza tym zamierza jeszcze w tym roku doprowadzić do tego, by klienci przechodzący z jednej firmy do konkurencyjnej nie musieli po tej zmianie płacić dwóch oddzielnych rachunków - jednego sprzedawcy prądu, a drugiego jego dostawcy. Teraz ze względu na brak odpowiednich porozumień między spółkami otrzymują co miesiąc dwie faktury. "Chcemy, by obowiązywała zasada jednego rachunku" - mówi Mariusz Swora, prezes URE. Dostawcom również zależy na takim rozwiązaniu. "Dwie umowy i dwa rachunki skutecznie zniechęcają konsumentów do zmiany sprzedawcy prądu" - mówi Iwona Jarzębska, rzecznik Stoenu.
Od lipca ub. roku, kiedy możemy zmieniać dostawcę energii elektrycznej, w całym kraju skorzystało z tego rozwiązania zaledwie kilka tysięcy gospodarstw domowych (wszystkich odbiorców jest 13 mln).
URE chce też, by rząd jak najszybciej przygotował system pomocy najuboższym Polakom, którzy mogą mieć kłopoty z płaceniem za prąd. Po lutowych podwyżkach przeciętna czteroosobowa rodzina z miasta za pierwszy w tym roku rachunek zapłaci o 5 - 10 zł więcej. W przyszłym roku, po uwolnieniu cen, koszt zakupu energii wzrośnie o kolejne kilkadziesiąt złotych. Dlatego urząd proponuje, by przygotować listy odbiorców, których nie będzie stać na samodzielne opłacanie nowych rachunków. Przyznawaniem im zapomóg zajęłaby się pomoc społeczna.
Korzystne dla konsumentów mają być kolejne proponowane zmiany. Pierwsza to wymiana liczników na działające on-line. Używane dziś urządzenia są przestarzałe i wymagają częstych odczytów, co m.in. w przypadku zmiany firmy wydłuża formalności. Poza tym nowe urządzenia umożliwią zapanowanie nad ilością zużytej energii, czyli tak naprawdę nad wysokością rachunków za prąd. Każdy z nas będzie mógł bowiem bez problemu skorzystać z energii, kiedy jest ona najtańsza, ponieważ liczniki będą cały czas pokazywać, ile w danej chwili kosztuje prąd.
Inna propozycja ma nam zapewnić bezpieczeństwo dostawy prądu w przypadku, gdy np. dotychczasowy sprzedawca zbankrutuje. Regulator rynku chce, by rolę dostawcy wzięła na siebie specjalna spółka. Teraz takiego rezerwowego dostawcy nie ma. A firma przejmująca klienta upadłej firmy pobiera za kilowat energii pięciokrotną stawkę.
Które z tych propozycji wejdą w życie? Na razie nie wiadomo. Zajęło się nimi Ministerstwo Gospodarki. Wiadomo już jednak, że przedstawiony harmonogram wprowadzania zmian nie będzie dotrzymany. A według terminarza już w czerwcu miały być zatwierdzone zmiany w prawie energetycznym i wydane odpowiednie rozporządzenia umożliwiające wejście propozycji URE w życie.