W ostatnich trzech latach najważniejsze ustawy i kodeksy zmieniano kilkaset razy. I tak kodeks postępowania cywilnego nowelizowano 37 razy. Kodeks postępowania karnego 29 razy, a kodeks pracy 13 razy. Sądy grodzkie powstały, by pójść do likwidacji. Podobnie sądy 24-godzinne. Przykłady można mnożyć. Kartę nauczyciela od czasu jej uchwalenia w 1982 roku nowelizowano 60 razy, z czego tylko w ubiegłym roku 5 razy. Nawet sami doradcy podatkowi gubią się w zmianach ustawy o podatku dochodowym od osób fizycznych, która od 2000 roku była nowelizowana kilkadziesiąt razy.
"Rzeczywiście zwykły człowiek nie jest w stanie opanować i zrozumieć tych wszystkich zmian" – przyznaje prof. Zbigniew Ćwiąkalski, były minister sprawiedliwości. Idealnym przykładem tej obawy jest właśnie opór przedsiębiorców przed likwidacją postępowania gospodarczego. Najpierw na nie narzekali, że niepotrzebnie skomplikowane, że błąd nawet o 10 groszy w opłacie powoduje odrzucenie sprawy. "A jak przychodzi do zmian, to wolą stare zasady, bo sprawdzone" – dodaje Ćwiąkalski.
"Bo to nie tyle sama likwidacja odrębnego postępowania gospodarczego jest problemem, ile właśnie te ciągłe zmiany w prawie" – ocenia dr Wojciech Warski, ekspert Business Centre Club. A nadprodukcja prawa, czasem nazywana wręcz jego inflacją, jest jednym z poważniejszych problemów polskiego państwa.
"Zamiast raz a porządnie napisać prawo, od nowa zorganizować funkcjonowanie najważniejszych elementów życia publicznego, ustawodawca ciągle grzebie w przepisach" – potwierdza Warski.
Każdy kolejny minister jest przekonany, że prawo trzeba szybko pisać, szybko uchwalać, a jak nie wyjdzie, to potem się poprawi. I jakoś to będzie.