Tym samym liczba rodzimych specjalności, których nazwa jest zastrzeżona w całej Wspólnocie, wzrosła do 15. Niestety, rosnąca liczba chronionych wyrobów nie przekłada się specjalnie na biznes w tych sektorach produkcji. Dla porównania przychody Włochów czy Francuzów ze sprzedaży produktów z unijnej listy wynoszą po około 9 mld zł rocznie. Trzeba jednak zaznaczyć, że mają ich ponad 10 razy więcej niż Polska.
Ci, którzy certyfikaty już mają, dziwią się, dlaczego inni polscy wytwórcy tradycyjnych wyrobów nie starają się pozyskać uprawnień potrzebnych do używania chronionej nazwy. Przedsiębiorcy mówią, że przeszkodą są głównie wysokie koszty.
O ochronę produktu może się starać tylko grupa producentów danego wyrobu, a nie pojedynczy wytwórca. Certyfikat – o który stara się każdy producent – jest wystawiany na podstawie próbek jakości pobieranych w trakcie produkcji. Na jego wystawienie czeka się co najmniej kilka tygodni. Koszty łączne to około 1200 zł.
>>>Czytaj więcej: Tylko 15 polskich specjałów ma unijną ochronę.
p