Udało nam się dotrzeć do korespondencji K. z firmą doradczą KPMG, która pracowała przy transakcji. Wynika z niej, że to ówczesny prezes GetBacku przekazywał dane do wyceny firm, która miał kupić. Na ich podstawie i bez weryfikacji liczb oraz założeń cenne kalkulowało KPMG. Dziś przekonuje, że nie była to niezależna wycena, lecz jedynie oszacowanie wartości transakcji. K. w e-mailach nie ukrywał, że zależy mu, by za przejmowanego konkurenta zapłacić za dużo. I że nie wierzy w ekonomiczny sens tego zakupu.

Reklama

WIĘCEJ W JUTRZEJSZYM WYDANIU DGP>>>