Łangalis udzielił wywiadu portalowi fronda.pl. Mówi w nim, że nie ośmieliłby się oskarżać Rostowskiego o fałszowanie danych, ale przyznaje, że minister "przesuwa je pomiędzy różnymi kieszonkami, wyrzuca z finansów publicznych tą część, która jest deficytowa, wrzuca tą, która jest dochodowa, np. lasy państwowe. To wszystko robi jednym rozporządzeniem" - czytamy w wywiadzie. Dlatego jego zdaniem bardziej wiarygodne dane na temat długu publicznego publikuje Główny Urząd Statystyczny, który stosuje metodologię UE. A według danych GUS deficyt wyniósł w ubiegłym roku 55,4 proc. PKB, czyli przekroczył próg ostrożnościowy.
"Owa kreatywna księgowość pomogła rządowi w dużym stopniu, ale tylko w tym roku. Rząd w ten sposób kupuje sobie spokój społeczny." - mówi ekonomista i dodaje, że ten spokój potrwa nawet 2-3 lata.
" Wszystko zależy od tego, czy gospodarka będzie się rozwijać szybciej, niż przyrost długu. Jeśli zadłużenie rośnie 7-8 proc. rocznie, a według prognoz gospodarka ma w przyszłym roku rozwinąć się o 4 proc., to znaczy, że zadłużenie wzrośnie w stosunku do PKB o 4 punkty procentowe. Jeśli gospodarka rozwijałaby się szybciej, niż poziom zadłużenia, to dług w stosunku do PKB byłby mniejszy, choć i tak realnie by się zwiększał" - prognozuje Łangalis.
Żeby dług się realnie zmniejszył trzeba - zdaniem Łangalisa - po prostu przestać się zadłużać. Ekonomista piesze jednak dla Polski czarny scenariusz na przyszłość.
"Mamy teraz rok wyborczy. Dlatego rząd nie pozwoli sobie na to, by powiedzieć otwarcie, że deficyt budżetowy wyniesie w tym roku 100 mld, a nie 40 mld, jak zakłada minister finansów. To byłoby przyznanie się do całkowitej porażki w rządzeniu. (...) W przyszłym roku premiera i ministra finansów będzie stać prawdopodobnie na więcej szczerości... ...co doprowadzi do ostrych cięć budżetowych i prawdopodobnie masowych protestów. Oczywiście można to próbować jeszcze o 1-2 lata odsunąć w przyszłość. Minister finansów już przestał zaliczać składki emerytalne z OFE w skład długu publicznego, mimo że Komisja Europejska nie wydała jeszcze na to zgody. Parę sztuczek minister może mieć jeszcze w zanadrzu. Minister Rostowski byłby doskonałym księgowym dla mafii, ale czy nadaje się na ministra finansów, tego nie wiem - mówi na koniec Łangalis.