Na przeszkodzie w realizacji zapowiedzi stoją terminy. Do marca, gdy wypłaca się zwaloryzowane renty i emerytury, zostały niepełne trzy miesiące. To znaczy, że w tym czasie trzeba przygotować projekt ustawy, skonsultować go, uchwalić w parlamencie, dać prezydentowi do podpisu, a następnie wprowadzić w życie z zachowaniem odpowiedniego vacatio legis.
Sprawdziliśmy: to bardzo trudne, jeśli nie niemożliwe. Po pierwsze – projektu jeszcze nie ma. – Jeśli resort będzie go miał, zostanie pokazany na stronie internetowej – mówi Bożena Diaby, rzecznik resortu pracy.
Po drugie – gdy projekt oficjalnie powstanie, musi przejść przez tryb konsultacji z partnerami społecznymi. To trwa od trzech tygodni do miesiąca. Jeśli więc resort pracy przedstawi projekt ustawy nawet w tym tygodniu, to i tak do Sejmu trafi on najwcześniej około 10 stycznia.
Po trzecie – Sejm, Senat i prezydent mieliby ledwie dwadzieścia dni na: uchwalenie projektu, podpisanie go przez głowę państwa i ogłoszenie w Dzienniku Ustaw. Ekspresowe tempo jest konieczne, bo ZUS musi poznać szczegóły waloryzacji z wyprzedzeniem. „Po otrzymaniu na przełomie stycznia i lutego informacji o wskaźniku waloryzacji jest on wprowadzany do systemu informatycznego w celu uruchomienia procesu waloryzacji świadczeń wypłacanych w pierwszych marcowych terminach” – wyjaśnił nam na piśmie ZUS.
Reklama
Jednak kluczowa w gonitwie z czasem może się okazać kwestia vacatio legis. Standardowo wynosi ono 14 dni. Premier chce, by wszystkie emerytury waloryzowano o równą kwotę, a nie procentowo jak dotychczas. Dla tych, którzy mają emerytury powyżej średniej, będzie to oznaczało, że ich świadczenie wzrośnie procentowo mniej niż te najniższe. Może to sprawić, że ich podwyżka będzie niższa od inflacji, czyli realnie dostaną mniej.
– Wydaje się, że w takim przypadku vacatio legis powinno być ponadstandardowe, by adresaci mieli czas na dostosowanie się do zmian przez zmniejszenie wydatków bądź znalezienie dodatkowych źródeł dochodu – mówi dr Ryszard Piotrkowski, konstytucjonalista. To oznacza, że nawet miesięczne może zostać uznane za zbyt krótkie.
Emeryci powinni mieć czas na przygotowanie się do zmian