Spowolnienie gospodarcze i spadki na giełdzie powodują, że wraca pomysł likwidacji składek do otwartych funduszy emerytalnych. W wywiadzie dla „DGP” takie rozwiązanie sugeruje minister pracy i polityki społecznej Jolanta Fedak. Chce także wprowadzić dobrowolność ubezpieczenia w OFE.
Z ponad 235 mld zł zgromadzonych do tej pory przez OFE 83 mld zł jest zainwestowanych na giełdzie. Kilkunastoprocentowe spadki na warszawskim parkiecie obniżyły wartość aktywów w funduszach. – Ich zaangażowanie w akcje wynosi powyżej 30 proc. Musiały więc silnie odczuć wydarzenia na giełdach – komentuje Roland Paszkiewicz z Centralnego Domu Maklerskiego Pekao SA.
Od początku roku jednostki funduszy straciły od 3 do 4 proc. wartości, a największe spadki miały miejsce w sierpniu. To jednak wcale nie musi oznaczać tragedii – fundusze inwestują długoterminowo. – Z drugiej strony uzasadnione są oczekiwania, że rząd powinien znaleźć narzędzia zabezpieczające inwestorów przed atakami spekulacyjnymi – mówi prof. Elżbieta Mączyńska, prezes Polskiego Towarzystwa Ekonomicznego.
Dla minister pracy jeszcze lepszym rozwiązaniem byłoby jednak przekazanie składek na rozwój gospodarki, na przykład na infrastrukturę. – Czy stać nas na ryzykowanie oszczędności emerytalnych na giełdach? Uważam, że gdyby 200 mld zł wystawionych ponownie na ryzyko spekulacyjne zainwestować w rozwój kraju, przyszłe emerytury byłyby i pewniejsze, i wyższe – mówi Jolanta Fedak. Zastrzega jednak, że ewentualne decyzje zapadną za dwa lata, gdy przyjdzie czas na ocenę funkcjonowania OFE, milczy więc o szczegółach. Oznacza to, że może zostać zastosowana cała paleta rozwiązań: od ponownego przycięcia składki przez jej redukcję do zera po wariant węgierski, czyli możliwość wycofania przez ubezpieczonych aktywów z OFE.
Z argumentacją minister polemizuje Wiktor Wojciechowski z FOR. – Gdyby pieniądze OFE zostały zainwestowane zgodnie z sugestią pani Fedak, wcale nie musiałoby to poprawić kondycji gospodarki. Przecież inwestycje w giełdę także przyczyniają się do jej rozwoju – mówi nam ekonomista.
Warto się wsłuchiwać w opinie Jolanty Fedak – jednej z najskuteczniejszych ministrów rządu – często bowiem mają one moc sprawczą. To ona pierwsza mówiła o zmniejszeniu składki do OFE. I choć politycy PO najpierw odsądzali ją od czci i wiary, potem zrealizowali jej scenariusz. Dlatego po wyborach – jeśli obecna koalicja się utrzyma – najbardziej prawdopodobne wydają się dwa warianty: zmniejszenie składki lub zatrzymanie transferu pieniędzy do OFE.
Widmo wolniejszego od prognoz wzrostu gospodarczego może skłonić rząd do zrealizowania planów Fedak, ponieważ Ministerstwo Finansów może mieć kłopot ze zbilansowaniem budżetu. Zmniejszenie składki do OFE w maju 2011 r. da budżetowi w ciągu dwóch lat 18 mld zł, co ograniczy zarówno potrzeby pożyczkowe, jak i deficyt. To krok na drodze do zejścia z deficytem finansów publicznych do 3 proc. Kolejnym ruchem mogłaby być pełna likwidacja OFE.