Pracujący Polacy mają trzy miesiące na podjęcie decyzji o podziale swoich przyszłych składek emerytalnych. Deklarację można złożyć osobiście w oddziałach ZUS, listownie lub za pośrednictwem systemu internetowego ePUAP (jeśli ktoś jest już w nim zarejestrowany). Nie dotyczy to osób, którym pozostało 10 lub mniej lat do przejścia na emeryturę – ich nowe składki będą w całości trafiały na konta ZUS.
Porównaj online Lokaty z ponad 30 banków. Aktualne rankingi lokat
Decyzja nie jest nieodwołalna – w 2016 r., a potem co cztery lata, pojawiać będą się trzymiesięczne okresy transferowe, kiedy osoby ubezpieczone będą miały prawo do zmiany podziału kolejnych składek emerytalnych. Możliwe będzie przejście zarówno z OFE do ZUS, jak i z ZUS do OFE.
O co tak naprawdę toczy się gra? Decyzja dotyczyć będzie nowych składek emerytalnych, a w zasadzie ich niewielkiej części, która do tej pory trafiała automatycznie do otwartych funduszy emerytalnych. Chodzi o 2,92 procent wynagrodzenia, które możemy nadal przekazywać do OFE lub zdecydować się na specjalne subkonto w ZUS.
Co ważne, po ostatnich zmianach i umorzeniu części dłużnej portfela OFE, stały się one z funduszy stabilnego wzrostu funduszami akcyjnymi. Będą jednak mogły inwestować więcej poza granicami Polski i stopniowo zmniejszać udział akcji w swoich portfelach. Na 10 lat przed przejściem każdej osoby ubezpieczonej na emeryturę będą stopniowo przekazywać zgromadzone środki do ZUS.
Co w takiej sytuacji wybrać dla części swoich nowych składek emerytalnych? Przyjrzyjmy się argumentom za każdą z opcji. Na korzyść ZUS przemawiają:
- gwarancje państwowe,
- brak wahań wyceny i ryzyka inwestycyjnego typowych dla rynków kapitałowych,
- stabilna waloryzacja kapitału, która w latach 2000 – 2012 wynosiła ok. 6,8% rocznie.
Z kolei na korzyść OFE przemawiają:
- możliwość dywersyfikacji źródeł dochodu emerytalnego dzięki oparciu jego części o rynek kapitałowy,
- potencjał osiągania wyższych stóp zwrotu (ale przy sporej zmienności),
- historyczna średnioroczna stopa zwrotu z lat 2000-2012 na poziomie ok. 8%.
Trudno wskazać jednoznacznego zwycięzcę, a ze względu na niepewność dotyczącą przyszłości nie sposób obliczyć, który z tych dwóch sposobów gromadzenia kapitału będzie bardziej opłacalny. OFE nie gwarantują przecież osiągnięcia wysokich stóp zwrotu, a ZUS nie gwarantuje, że będzie nadal waloryzował w takim samym tempie składki osób ubezpieczeniowych.
Ale gdyby historia miała się powtórzyć, a jedna z podstawowych zasad finansów mówiąca o tym, że w długim okresie akcje najlepiej wynagradzają inwestorów, się sprawdziła, OFE powinny pomóc wypracować trochę wyższy zwrot. Zależy to jednak nie tylko od sytuacji na rynku, ale również od jakości zarządzania przez fundusze.
W przypadku osób przeciętnie zarabiających nie ma jednak liczyć na to, że taka ewentualna premia za ryzyko wiele zmieni w wyniku końcowym, czyli wysokości przyszłych świadczeń emerytalnych. Przy zarobkach rzędu 2,5-3,5 tysiąca złotych miesięcznie, do OFE będzie trafiać ok. 75-105zł. To daje 900-1260zł rocznie. Nawet jeśli różnica w stopach zwrotu na korzyść otwartych funduszy emerytalnych będzie wynosić 2-3% w skali roku, przy tak niskim kapitale nie wpłynie to zasadniczo na wysokość przyszłych emerytur.
Poza tym – warto dodać, że i ZUS, i OFE są w gruncie rzeczy uzależnione od kondycji polskiej gospodarki. To oznacza, że waloryzacja w jednej instytucji i stopa zwrotu w drugiej będą w ostatecznym rozrachunku do pewnego stopnia zbliżone. To nie będzie raczej przepaść.
Gdzie oszczędzisz najwięcej, czyli aktualny ranking lokat bankowych
Podsumowując, nie ma łatwej odpowiedzi na pytanie, czy wybrać ZUS czy OFE dla części swoich nowych składek emerytalnych. OFE dają szansę na osiągnięcie wyższej stopy zwrotu, ale nie będzie to prawdopodobnie wielka premia w stosunku do waloryzacji ZUS, a będzie wiązać się ze sporą zmiennością wyceny jednostek funduszu. Zresztą bez względu na decyzję i tak najważniejsze, co możemy zrobić z myślą o przyszłej emeryturze, to oszczędzać i inwestować na nią poza powszechnym systemem emerytalnym.