Mobbing w pracy. Definicja
Dziennik.pl: Czym jest mobbing?
Monika Reszko, psycholog biznesu, autorka książek: Delikatne definicje mówią, że mobbing to obraźliwe i mściwe zachowanie. Natomiast bywa, że to okrutne i upokarzające próby szkodzenia współpracownikom. Myślę, że warto otwarcie powiedzieć, że mobbing jest formą agresji, przemocy, której adresaci doznają psychicznego cierpienia.
Kiedy mamy z nim do czynienia, a co np. mobbingiem nie jest, choć niektórym może się wydawać, że "to już mobbing"?
Granica pomiędzy nadużyciem, bezczelnością a przemocą psychiczną nie jest jednoznaczna. Niewątpliwie, jeśli nadużywające, agresywne zachowanie nie jest incydentem, a długotrwałym sposobem bycia w relacji, to z pewnością wypadałoby coś z tym zrobić. Tylko znowu, jak długo mamy pozwalać na takie traktowanie, aby uznać, że już jesteśmy wystarczająco długo poddawani mobbingowi, by zacząć przeciwdziałać?
Niestety, jak w wielu kwestiach ulegamy tu pewnej polaryzacji, czyli od skrajności w skrajności. Szefowie, którzy się do mnie zgłaszają z różnymi tematami, mówią, że zdarza się, że pracownicy grożą im sprawą o mobbing w sytuacjach, w których zostaje im po prostu zlecone jakieś zadanie. Bywa więc, że dochodzi do absurdalnych sytuacji, które wydaje się, że w życiu dorosłym zdarzać się nie powinny.
Kto mobbinguje? Kto jest mobbingowany?
I to kontynuacja poprzedniego pytania, bo mobbing odnosi się do relacji szef - współpracownik. Istnieje jednak coś takiego jak staffing, czyli agresja pracownika w stosunku do szefa lub członków zespołu. Tylko dlaczego tak wiele się mówi o mobbingu, a tak mało o staffingu? Wydaje się jakoś niemodne mówić, że to nie tylko pracodawcy robią źle pracownikom, ale też działa to w drugą stronę. Być może to kwestia całej tej narracji o idealnych i empatycznych szefach oraz dobrostanie uciemiężonych pracowników. Prowokuje to nieustannie antagonistyczne stosunki i zjawiska, które pokazują, jak dysfunkcyjne potrafią być relacje w pracy.
Zawsze pozostaje nam wybór, czy w tę grę chcemy się bawić, bo przecież szef to też człowiek, a zatrudniony to człowiek dorosły. Osobiście uważam, że w naszych firmach coraz trudniej o dojrzałe, partnerskie relacje.
Mobbing. Skąd się bierze
Skąd się bierze mobbing, czy to jest jakaś "potrzeba wyładowania"?
To trochę jak pytanie, skąd się bierze zło. I tak jak patetycznie to brzmi, tak patetycznie mogę odpowiedzieć, że z braku miłości, akceptacji, z lęku i to w okresie absolutnie poprzedzającym jakąkolwiek pracę, bo mówię tu o dzieciństwie. To tam upatrywać należy źródeł dysfunkcyjnych zachowań - to, czym nas nakarmiono, zbiera swoje żniwo w dorosłości.
Każda agresja jest formą obrony, choć trudno w to uwierzyć i nie chodzi o to, by to akceptować, ale zrozumieć, żeby wiedzieć, jak się przed tym bronić.
Czy są środowiska pracy, okoliczności, które sprzyjają występowaniu tego typu zachowań?
Stara prawda mówi, że swój do swego ciągnie. Ludzie dobierają się na zasadzie komplementarności. Innymi słowy, każdy kat znajdzie swoją ofiarę. Tak jak ktoś, kto na skutek traum czy innych trudnych doświadczeń w głębokim wnętrzu nie czuje, że zasługuje na inne traktowanie, przylgnie niejako do środowiska, osoby, która te jego nieświadome przekonania na swój temat będzie odzwierciedlać. Innymi słowy, każda ofiara spotka swojego oprawcę. Natomiast występowaniu takich zachowań w życiu dorosłym "służy" na pewno bezrefleksyjny, bezkompromisowy i nieuwzględniający psychologicznych potrzeb dzieci sposób wychowania i system edukacji.
Czy mobbing w związku z tym może się wydarzyć wszędzie?
Uważam, że nie ma na to granic terytorialnych ani branżowych. W każdym środowisku mogą pojawić się osoby o dysfunkcyjnych zachowaniach. Głośno jest o sprawach, których ujawnienie pokazało, że osoby wykształcone, wydawałoby się o nienagannym sposobie bycia, dopuszczały się rzeczy niedopuszczalnych.
Natomiast ja zawsze zachęcam do refleksji, dlaczego dorosły człowiek tkwi w takich relacjach. Ludzie są różni, niezależnie od stanowiska czy pozycji. Jednak znowu, ważne, by nie stygmatyzować, ale naprawdę rozumieć, że każda ofiara znajdzie swojego oprawcę i na odwrót. Dlatego tak ważne jest rozumienie własnych konstruktów psychologicznych i docieranie do prawdy o sobie, a dzieje się to w pracy terapeutycznej.
Jak zatem przeciwdziałać takim zachowaniom?
Podstawą jest psychoedukacja. Przekazywanie wiedzy o procesach psychicznych, o mechanizmach w psychologii społecznej, kształtowaniu się osobowości, zachowaniach grupowych, o tym, czym jest agresja, czym uległość. Wiele osób latami tkwiąc w szkodliwych relacjach nie potrafi uświadomić sobie, że są one dysfunkcyjne.
Przed naszą rozmową spytałam kilku wybranych, pracujących w dużych firmach znajomych, czy w ich organizacjach prowadzone są szkolenia z zakresu psychologii. Na 7 osób padło 7 odpowiedzi negatywnych. To przykre, bo ludzie nie wiedzą, czym jest pomoc psychologiczna, czym są emocje, jakie mają prawa, czym jest i jakie są nurty terapeutyczne. Firmy zatrudniają psychologów, co bez edukacji psychologicznej jest dla mnie jak malowanie trawy na zielono.
Jak reagować na mobbing
Jak reagować na zachowania mobbingowe?
W wielu firmach istnieją procedury antymobbingowe. Jednak to często nie załatwia tematu albo przeradza się w farsę. Bo znowu, brak szkoleń, odpowiedniej komunikacji, często to martwe przepisy wewnętrzne, których większość pracowników nawet nie czytała. Są też przypadki jawnego nadużycia takich procedur. Znam osobę, która w pewnej korporacji przeszła gehennę ze śledztwem w tle prowadzonym przez sztab HR i prawników na skutek posądzenia o mobbing przez pracownika, który nie otrzymał awansu. Stała się de facto ofiarą staffingu.
Dojrzałość nie wymaga ustanawiania takich procedur, bo dojrzały człowiek nie ma potrzeby krzywdzenia innych. Mimo wszystko stawiam więc na psychoedukację i rozwój własny każdego dorosłego człowieka, który bierze odpowiedzialność za własne doświadczenia, bo często jeśli sami o siebie nie zadbamy, to nikt tego nie zrobi.
Dlaczego więc przyzwalamy na mobbing?
W kontekście ofiar przemocy psychicznej to naprawdę jest to bardzo złożona i wielowymiarowa kwestia. Natomiast w szerszym, społecznym bądź organizacyjnym kontekście, to takie samo pytanie, jak to, czemu przyzwalamy, żeby za ścianą sąsiada działa się przemoc.
Edmund Burke, XVIII-wieczny filozof, powiedział kiedyś, że dla triumfu zła wystarczy, by dobry człowiek pozostał bezczynny. I jeśli ktoś uważa się za dobrego człowieka, a w przypadku bycia świadkiem jakiejkolwiek przemocy milczy lub zostaje bezczynny, to może to jednak kwestia elementarnej odwagi cywilnej? Ale na to pytanie już każdy sam musi sobie odpowiedzieć.
rozmawiał Tomasz Mincer