Wzrost liczby firm z najwyższymi wynagrodzeniami to efekt sytuacji na rynku pracy, na którym mamy rekordowo niskie bezrobocie i braki wykwalifikowanych fachowców. – Przedsiębiorstwa podnoszą pensje, aby utrzymać pracowników – ocenia prof. Zenon Wiśniewski z Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu.
Jeszcze lepiej niż w przemyśle jest w średnich i dużych przedsiębiorstwach z branży budowlanej. Bo aż prawie 40 proc. ich pracowników pracuje w firmach, gdzie przeciętne zarobki przekraczają 6 tys. zł. To o ponad 5 pkt proc. więcej niż przed rokiem. – Mamy boom w budownictwie zarówno mieszkaniowym, jak i na przykład infrastrukturalnym. Brakuje jednak specjalistów, ponieważ wielu wyjechało wcześniej za pracą za granicę. Tej luki nie są w stanie wypełnić nawet Ukraińcy, którzy masowo przyjeżdżają do naszego kraju. Wobec tego tych fachowców, którzy są na budowach, trzeba zachęcać wysokimi zarobkami – wyjaśnia prof. Wiśniewski.
Z danych GUS wynika również, że zarówno w przemyśle, jak i w budownictwie zmniejszyła się liczba firm z przeciętną płacą nie większą od minimalnej. W pierwszym przypadku spadła o 19 przedsiębiorstw, do 112, a w drugim o 5, do 23. To również efekt zmian na rynku pracy, na którym często pracownik dyktuje warunki zatrudnienia.