Główny Urząd Statystyczny poinformował w czwartek, że produkcja przemysłowa w czerwcu 2019 r. spadła o 2,7 proc. rok do roku, a w porównaniu z poprzednim miesiącem spadła o 5,9 proc. Produkcja przemysłowa wyrównana sezonowo rdr wzrosła o 2,7 proc., a miesiąc do miesiąca spadła o 2,0 proc.

Reklama

Wyeliminowanie czynników sezonowych i kalendarzowych przynosi wyraźną korektę: wzrost 2,7 proc. w skali roku oraz spadek 2,0 proc. w ujęciu miesięcznym - wskazała w komentarzu ekspertka ekonomiczna organizacji.

Jej zdaniem, chociaż za część słabego wyniku można winić liczbę dni roboczych, to sprzedaż dóbr przemysłowych wyraźnie spowalnia. Jeśli zatem nie okaże się to obserwacją odstającą, to realizację scenariusza spowolnienia w gospodarce można uznać za rozpoczętą - wskazała Buchholtz.

Oceniła, że jest to tym bardziej widoczne, że na 2,7-procentowy nieodsezonowany spadek roczny w największym stopniu wpłynął słaby wynik przetwórstwa przemysłowego, a dodatnie wyniki wytwarzania i zaopatrywania w m.in. energię elektryczną czy gospodarowania ściekami nie są w żadnym stopniu miarodajne. Spadki w horyzoncie rocznym dotyczyły aż 20 z 34 działów, które stanowią łącznie 76 proc. wartości polskiego przemysłu.

To zjawisko w ostatnich latach nieobserwowane. Ponadto, spadki te często dotyczyły istotnych dla Polski gałęzi, takich jak produkcja wyrobów tytoniowych (spadek przekraczający 16 proc.) pojazdów samochodowych (-8,5 proc.), a wzrosty - jeśli występowały - były na ogół dosyć skromne: produkcja komputerów odnotowała 3,5 proc., urządzenia elektryczne 2,7 proc. - poinformowała ekspertka. Podkreśliła, że najlepszy wynik dotyczył sekcji pozostałego sprzętu transportowego (11,1 proc.).

Zwróciła przy tym uwagę, że ujemna dynamika dotknęła dobra zaopatrzeniowe (-5,3 proc.), inwestycyjne (-3,6 proc.) oraz konsumpcyjne trwałe i nietrwałe (-3,3 proc.;-1,0 proc.), ale w różnym stopniu. Potwierdzałoby to hipotezę postawioną przez NBP, że obecnie w Europie notuje się wyższy popyt na dobra konsumpcyjne aniżeli inwestycyjne. Stąd też uczestnictwo polskich firm produkcyjnych w międzynarodowych łańcuchach dostaw dóbr konsumpcyjnych w istocie sygnalizuje mniej niekorzystną dynamikę. W tym ostatnim przypadku można jednak liczyć na kanał krajowej konsumpcji, wzmacniany szerokim strumieniem transferów publicznych - podsumowała.

Reklama