Gorycz z powodu niespełnionych obietnic zaczyna narastać w szeregach pracowników nowo powstałego Przedsiębiorstwa Gospodarki Wodnej Wody Polskie (PGW WP). Oliwy do ognia dolały ostatnie podwyżki, które inne grupy zawodowe wywalczyły sobie, masowo idąc na zwolnienia chorobowe. Tymczasem na apele pracowników PGW WP o wzrost wynagrodzeń, które nie drgnęły mimo porozumień zawartych 2,5 roku temu z ówczesnym ministrem środowiska w gabinecie Beaty Szydło, rząd nie odpowiedział.

Związki listy piszą

Chyba że za odpowiedź można uznać życzeniowe deklaracje, że sytuacja się poprawi. Tylko że nic z nich nie wynika, a dziś słyszymy kolejne niczym niepoparte zapewnienia o "dojściu do pewnego pułapu satysfakcji finansowej za 3–4 lata". Tymczasem policja i administracja skarbowa machają zwolnieniami lekarskimi i od ręki otrzymują 650 zł podwyżki – przekonują związkowcy w liście, który w zeszłym tygodniu wysłano do premiera.
Reklama
Proszą w nim o spotkanie jeszcze przed Nowym Rokiem, by wprowadzić szefa rządu w kulisy płacowo-organizacyjnego konfliktu z władzami PGW WP. Trwa on od stycznia i – jak przekonują – był mu do tej pory przedstawiany jednostronnie, na korzyść Ministerstwa Gospodarki Morskiej i Żeglugi Śródlądowej.
– Wbrew temu co twierdzą władze PGW WP, nie jest prawdą, że negocjowany jest regulamin wynagrodzeń. Co prawda rozpoczęto rokowania zakładowego układu zbiorowego pracy, ale zrobiono to na wniosek Solidarności. Do tej pory odbyły się dwa spotkania. 4 grudnia w Warszawie było z kolei spotkanie mediacyjne dotyczące sporu zbiorowego w Wodach Polskich. Sytuacja jest nerwowa i napięta – mówi Arkadiusz Kubiaczyk, przewodniczący Krajowej Sekcji Pracowników Gospodarki Wodnej NSZZ "Solidarność".

(Nie)ważne porozumienie?

Jednym z punktów zapalnych jest obiecywany przez byłego ministra środowiska wzrost wynagrodzeń (o 850 zł brutto), który nadal pozostaje w sferze marzeń. Jak przekonują rządzący, na realizację postanowień zawartych w porozumieniu z 5 maja 2016 r. wciąż nie ma pieniędzy.
To niejedyny powód. W ocenie wiceminister gospodarki morskiej i żeglugi śródlądowej Anny Moskwy porozumienie jest nieważne. Dlaczego? Bo podpis pod nim składali przedstawiciele Ministerstwa Środowiska, czyli resortu, który od 9 stycznia nie odpowiada już za gospodarkę wodną, która przeszła w gestię ministra Marka Gróbarczyka. Innymi słowy, porozumienie nie zostało zawarte między pracodawcą a pracownikami.
Argumentacja ta nie przekonuje związkowców. W ich ocenie porozumienie zawarte ze stroną społeczną NSZZ "Solidarność" a rządem jest tak samo ważne jak konstytucja, która też jest formą porozumienia społecznego. Konkludują krótko: rząd obiecał, ale nie dotrzymał pisemnych zobowiązań.
Wytykają też niekonsekwencję w działaniach rządzących.
Z jednej strony słyszymy, że nasze porozumienie zostało zawarte "poza jakimkolwiek trybem regulowanym przepisami szeroko rozumianego prawa pracy”. Z drugiej strony, inni ministrowie ulegli pladze zwolnień lekarskich w administracji sądowej i szybko znalazły się pieniądze bez jakiegokolwiek trybu dla pracowników sądów. Tylko prawo nacisku działa? – czytamy w liście.

Tonący audytu się chwyta

Wody Polskie przekonują, że sytuacja jest przejściowa, bo w nadchodzącym roku PGW WP zacznie funkcjonować jak sprawne przedsiębiorstwo i będzie na siebie samo zarabiać, m.in. dzięki pobieraniu opłat wodnych, co do tej pory – z powodu reorganizacji instytucji i m.in. przejmowania majątku samorządów – szło dość opornie.
W rozmowie z DGP prezes Przemysław Daca podkreślał też, że ma świadomość, jak dotkliwie niedofinansowani od lat byli pracownicy regionalnych zarządów gospodarki wodnej. Zaznaczał też, że podwyższenie pensji jest dla niego priorytetem.
Żeby to się jednak stało, konieczne będzie przeprowadzenie stosownego audytu kadrowego w instytucji. Chodzi o to, aby pogrupować pracowników zależnie m.in. od stażu i trudności wykonywanych zadań, a następnie zacząć podwyższać wynagrodzenie z głową, a nie każdemu po równo.
Zapowiedzi te budzą obawy związkowców.
– Nam udowadnia się, że "podwyżka w równej wysokości jest nieracjonalna z punktu widzenia zasady równego traktowania”, ale w sądach ta zasada nie obowiązuje. Dziś to już nie podwyżka, tylko waloryzacja wynagrodzeń, która należy nam się od 10 lat – przekonuje Arkadiusz Kubiaczyk.
Związkowcy krytycznie oceniają zasadność i skuteczność takiego audytu.
– Zaplanowane na 2019 r. i zapewne kosztowne wartościowanie pracowników wykonane przez nieprofesjonalną firmę, nieposiadającą wiedzy na temat branży, w jakiej pracujemy, bez poświęconego czasu naszych pracowników, nie będzie skuteczną metodą na podział zadań i stanowisk pomiędzy poszczególnych pracowników posiadających wiedzę i doświadczenie – przekonują w liście.
Zapytaliśmy kancelarię premiera, czy szef rządu albo osoba przez niego upoważniona planuje spotkać się ze związkowcami w zaproponowanym przez nich dniu, czyli 28 grudnia. Poprosiliśmy również o komentarz w sprawie problemów zgłaszanych przez związkowców. W odpowiedzi otrzymaliśmy informację, że do Kancelarii Prezesa Rady Ministrów nie wpłynął list w tej sprawie.