Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej rozmawia z władzami Filipin na temat sprowadzenia stamtąd pracowników. – Chodzi o nawiązanie współpracy dwustronnej. Filipińczykom zależy na tym, by osoby, które przyjeżdżałyby do pracy, miały zagwarantowaną pracę, mieszkanie itd. – mówi wiceminister rodziny i pracy Stanisław Szwed. I dodaje, że podobną umowę z Filipinami, na podstawie której przez agencję pracy sprowadzane są opiekunki osób starszych, ma Holandia.
Także w przypadku Polski chodziłoby głównie o osoby zajmujące się opieką nad starszymi osobami. Miałyby do nas przyjeżdżać i pracować na podstawie zezwoleń. Władze Filipin chcą jednak gwarancji dla swoich obywateli ze strony naszego państwa. Resort pracy analizuje, czy zatrudnienie pilotowałyby wojewódzkie czy powiatowe urzędy pracy. Jest także do rozwiązania kwestia, jak byliby zatrudniani: bezpośrednio u danego pracodawcy czy pośrednikiem miałby być urząd czy agencje pracy.
Rozpoczęcie rozmów z rządem Filipin to jedna z nielicznych prób otwarcia polskiego rynku pracy na nowy kierunek imigracji. Na razie nie ma mowy o ułatwieniach dla innych narodowości. Jak zauważa Stanisław Szwed, były propozycje pracodawców, aby do listy państw, z których przybysze mogą pracować u nas na podstawie oświadczenia (jak obywatele sześciu państw byłego ZSRR, m.in. Ukrainy Białorusi czy Mołdawii) dołączyć obywateli Nepalu i, Wietnamu. Ale na razie, mimo poparcia pomysłu przez resort inwestycji i rozwoju, zielonego światła dla poszerzenia listy nie ma. – Zmiany w wykazie z naszego punktu widzenia byłyby lepsze, ale rozumiem, że może to budzić zastrzeżenia. Widać, że resort rodziny i pracy idzie w kierunku umów dwustronnych i kontyngentów – ocenia Paweł Chorąży, wiceminister inwestycji i rozwoju.
Nowe kierunki imigracji są potrzebne, bo główny imigracyjny zasób polskiego rynku pracy zdaje się wyczerpywać. Według ostatnich danych Straży Granicznej w pierwszym półroczu tego roku liczba odpraw na polskiej granicy obywateli Ukrainy wyniosła 4,7 mln. To o ok. 300 tys. mniej niż w tym samym okresie ubiegłego roku. Drugi symptom to malejąca liczba oświadczeń o zamiarze zatrudnienia Ukraińców składanych przez polskich pracodawców. Po czterech miesiącach tego roku spadła o mniej więcej jedną czwartą w porównaniu z danymi sprzed roku. To jednak tylko dowód pośredni, bo według przedstawicieli Ministerstwa Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej liczba oświadczeń w poprzednich latach mogła być zawyżona ze względu na ich zbyt łatwą dostępność i teraz – po zmianach prawnych – jest bliższa rzeczywistości. Ale spadek liczby oświadczeń może wynikać też ze stabilizowania się imigracji z Ukrainy – coraz większa liczba przyjezdnych stamtąd zostaje na dłużej i ma stałą pracę, co wynika choćby ze statystyk ZUS. Na koniec czerwca ubezpieczonych w nim Ukraińców było 383,6 tys., tylko od kwietnia liczba ta zwiększyła się o ponad 6 proc.
Pośredni dowód na zahamowanie napływu pracowników z Ukrainy to również statystyki NBP o zarobkach cudzoziemców pracujących w Polsce krócej niż rok. W I kwartale mieliśmy nieznaczny spadek do 5,4 mld zł, z 5,6 mld zł kwartał wcześniej. Może to oznaczać, że nowi imigranci przestali napływać na polski rynek pracy, a ci, którzy tu przyjechali wcześniej, osiadają na dłużej i wypadają z tej statystyki. Potwierdzają to dane o transferach za granicę od imigrantów długoterminowych, mieszkających w kraju dłużej niż rok. W I kwartale wysłali wyjątkowo dużo – prawie 380 mln zł wobec 282 mln zł w VI kwartale 2017 r. Co może wskazywać na to, że grupa imigrantów długoterminowych się zwiększa.
Właśnie na zmianie charakteru dotychczasowej imigracji koncentruje się rząd. – Zależy nam, by z pobytów okresowych przechodzili na pobyt stały, to będzie duże ułatwienie dla cudzoziemców – tłumaczy Stanisław Szwed. Dlatego nowe przepisy przewidują wydłużenie możliwości pracy na podstawie oświadczenia z pół roku do 12 miesięcy. Wprowadzają też system elektronicznego składania wniosków w sprawie oświadczeń i zezwoleń. Jednym z ułatwień ma być także zwolnienie agencji pracy tymczasowej z konieczności uzyskania nowego zezwolenia na pracę w przypadku zmiany pracodawcy użytkownika – o ile warunki pracy cudzoziemca nie ulegną zmianie.
– Dobra sytuacja na rynku pracy umożliwia dokonanie zmian, które pozwolą na łatwiejsze zatrudnianie cudzoziemców. A jednocześnie zapewnią utrzymanie bezpieczeństwa – tłumaczy Stanisław Szwed. Chodzi też o pewność, że osoby, które zgłoszą chęć pracy w Polsce, nie zrobią tego tylko dla wizy i nie pojadą dalej.
Docelowo pożądane byłyby bardziej radykalne zmiany. Potrzebujemy rozwiązań, które będą faktyczną zachętą dla imigrantów, by na stałe zostali w Polsce. Ma je zawierać nowa polityka migracyjna, której kształt jest negocjowany między resortami spraw wewnętrznych a administracji, rodziny i pracy oraz inwestycji i rozwoju. – O założeniach polityki migracyjnej będziemy dyskutować w przyszłym tygodniu na posiedzeniu Komitetu Ekonomicznego Rady Ministrów – zapowiada Paweł Chorąży, wiceminister w resorcie inwestycji i rozwoju.
Obrady KERM mają mniej formalny charakter, więc można się spodziewać, że dyskusja będzie swobodna, padną kreatywne pomysły, które przełożą się potem na polityczne rozstrzygnięcia.
Wśród tych pomysłów, które już się pojawiły w dyskusjach na różnych forach, są: łatwiejsza ścieżka do uzyskiwania zezwoleń na pracę dla osób, które mają już oświadczenia, oraz tak zwane małżeńskie pozwolenia na pracę (małżonek cudzoziemca pracującego w Polsce z automatu otrzymywałby zezwolenie).
Ale z dalej idącymi ułatwieniami może być kłopot z powodu obaw przed politycznymi kosztami liberalizacji polityki migracyjnej. Należy też wziąć pod uwagę rutynowo zgłaszane zastrzeżenia MSWiA związane z zagrożeniami, jakie zwykle towarzyszą zwiększonej migracji.