Jest to już trzecia edycja badania, którego celem jest znalezienie odpowiedzi na pytanie, jak w najbliższym roku będzie wyglądać zapotrzebowanie na pracowników.
Z raportu wynika, że w 2018 r., w porównaniu do poprzednich lat, wzrośnie liczba zawodów deficytowych. W największym stopniu dotknie to branżę budowlaną, transportowo-spedycyjną, gastronomiczną, przetwórczą oraz opiekę zdrowotną. - Na trudności ze znalezieniem pracowników mają wpływ m.in.: mało atrakcyjne oferty, niskie wynagrodzenia, trudne warunki pracy, konieczność dojazdów do miejsca pracy, brak umiejętności wymaganych przez pracodawców, niewystarczające doświadczenie zawodowe, utrata kwalifikacji, przerwa w kształceniu w niektórych zawodach - wyjaśniono.
Ministerstwo zwróciło uwagę, że w związku z niedoborami pracowników obserwuje się duży napływ obcokrajowców - głównie Ukraińców. Zauważono, że zainteresowanie cudzoziemcami dotyczy głównie zawodów budowlanych i produkcyjnych, ale coraz częściej pracodawcy poszukują specjalistów z branży IT.
Z badania wynika, że w zasadzie w całym kraju widoczny jest niedobór kierowców samochodów ciężarowych. Wyjątkami są tutaj m.in. powiaty: ełcki, garwoliński, choszczeński, gdzie występuje równowaga popytu i podaży na osoby z takimi kwalifikacjami.
Na rynku pracy brakuje też spawaczy. Tylko w powiatach makowskim i pruszkowskim zanotowano nadwyżkę osób poszukujących pracy w tym zawodzie. W badaniu wyjaśniono, że w pierwszym przypadku spowodowane jest to grupowymi zwolnieniami; w drugim niesatysfakcjonującym wynagrodzeniem, które wpływa na niechęć do podejmowania pracy w tym zawodzie.
Nie lepiej wygląda sytuacja w przypadku pracowników budowlanych. Tradycyjnie największe deficyty w tym zawodzie występują w dużych miastach. Chodzi tu m.in. o stolicę, Kraków, Poznań, Wrocław, Gdańsk. Tylko w pięciu powiatach zanotowano nadwyżkę pracowników z takimi kwalifikacjami (powiat węgorzewski, sochaczewski, parczewski, lubelski (chociaż w samym Lublinie zanotowano deficyt), leski.
Według prognoz, w 2018 r. zmniejszy się liczba zawodów nadwyżkowych. Chodzi tutaj o ekonomistów, pedagogów, filozofów, historyków, politologów i kulturoznawców. Pracodawcy chętniej sięgają po pracowników, którzy do tej pory nie mogli znaleźć pracy w swoim wyuczonym zawodzie - zauważono. Największą nadwyżkę osób z tego typu wykształceniem zanotowano w okolicach Poznania, Białegostoku, Chełma, Rzeszowa oraz Gdyni.
MRPiPS zwróciło uwagę, że wzrost liczby zawodów deficytowych i zmniejszenie się liczby zawodów nadwyżkowym jest korzystne dla pracowników, ale nie dla pracodawców. - Pracodawcy są bardziej skłonni do poprawy warunków zatrudnienia, w tym wzrostu wynagrodzeń. W szerszej perspektywie trudności z pozyskaniem pracowników mogą jednak prowadzić do ograniczenia możliwości rozwoju przedsiębiorstw - podkreślono.
Resort ocenił, że obecnie najlepsza sytuacja z punktu widzenia pracowników występuje w dużych miastach. Województwa, na terenie których funkcjonują Specjalne Strefy Ekonomiczne, są szczególnie zróżnicowane wewnętrznie – na obszarach stref występują duże deficyty, wypełniane przez osoby dojeżdżające niekiedy z odległych powiatów. Także stołeczny rynek pracy, jako największy w kraju, przyciąga pracowników spoza swojego bezpośredniego obszaru - stwierdziło ministerstwo.
"Barometr zawodów" jest badaniem jakościowym. Powstaje osobno dla każdego powiatu w Polsce. Opiera się na opinii ekspertów, którzy na przełomie III i IV kwartału spotykają się i wspólnie analizują sytuację w poszczególnych zawodach.