Nad nowym kodeksem pracy pracuje od kilkunastu miesięcy Komisja Kodyfikacyjna Prawa Pracy (KKPP). Ma ona opracować nowy kodeks pracy: indywidualny i zbiorowy. Komisja ma przedstawić swoje propozycje w połowie marca.

Adwokat Tomasz Giziński uważa, że obecny kodeks pracy nie jest dostosowany do współczesnych wyzwań. Zasadne byłoby wprowadzenie do nowego prawa pracy definicji podmiotu powiązanego z pracodawcą, do którego będą mieć zastosowanie takie same obostrzenia, jak wobec pracodawców - zwrócił uwagę. Według niego dzięki temu pracodawcy przestaną omijać przepisy o nadgodzinach. Co z tego, że ustawodawca wprowadza regulacje limitujące pracę w godzinach nadliczbowych, skoro są one nagminnie omijane poprzez zawieranie umów z podmiotami powiązanymi. Istnieją takie branże, gdzie zawieranie takich dodatkowych umów jest wręcz normą - wyjaśniał.

Reklama

Według niego zasadne byłoby wprowadzenie do nowego kodeksu definicji stanowiska kierowniczego. Definicja ta została w pewnym stopniu wypracowana przez orzecznictwo, ale zasadne byłoby jej przeniesienie do kodeksu pracy. Stanowiskiem kierowniczym powinno być wyłącznie takie stanowisko, gdzie zasadnicza większość wykonywanej pracy polega na kierowaniu wyodrębnioną komórką organizacyjną lub zespołem pracowników. Brak takiej definicji prowadzi do sytuacji tworzenia sztucznych stanowisk kierowniczych, gdzie tzw. kierownicy wykonują w zasadzie taką samą pracę jak pozostali pracownicy, natomiast nie przysługuje im np. wynagrodzenie za pracę w godzinach nadliczbowych - zaznaczył Giziński.

Jego zdaniem w kwestii godzin nadliczbowych zasadne byłoby wprowadzenie domniemania, że praca w godzinach nadliczbowych odbywa się na polecenie pracodawcy. W obecnym stanie prawnym mamy niejednokrotnie do czynienia z sytuacją, że pracownik nie potrafi udowodnić, że pracuje po godzinach na polecenie pracodawcy, ponieważ otrzymuje takie polecenie ustnie, albo nawet nie otrzymuje go wprost. Natomiast ilość zadań jest niemożliwa do wykonania w normalnym czasie pracy - podkreślił Giziński.

Również ekspert prawa pracy dr Maciej Chakowski z Wydziału Zarządzania UW podkreślił, że obecny kodeks jest przestarzały. Przypomniał, że kodeks pracy powstał w latach 70 ubiegłego wieku. Co prawda został on dostosowany do gospodarki rynkowej, ale cały czas było to sztukowanie i naprawianie pewnych spraw na bieżąco. Być może doszliśmy do tego momentu, gdzie z punktu widzenia zamożności naszego kraju, sytuacji gospodarczej, cyfryzacji, powinniśmy dokonać przeglądu prawa pracy - stwierdził.

Jego zdaniem zmiany w prawie pracy powinny obejmować kwestie związane z zawieraniem umów o pracę i umów cywilnoprawnych. W Polsce mamy plagę unikania zatrudnienia pracowniczego. Najczęściej zastępowane jest to umowami zlecenia - mówił ekspert. Według niego warte rozważenia są propozycje, aby dążyć w stronę przymusowego zatrudnienia pracowniczego. Żeby nie opłacało się zatrudniać inaczej niż na umowę o pracę i stosować umowy cywilnoprawne - dodał.

Ponadto - zdaniem Chakowskiego - należy wprowadzić bardziej elastyczny czas pracy. Chodzi o zniesienie zasady płacenia za nadgodziny. Pracownicy powinni mieć różnego rodzaju rekompensaty za nadgodziny, ale rozciągnięte w długim okresie rozliczeniowym np. w formie czasu wolnego - mówił. Zwrócił uwagę, że w nowym kodeksie pracy powinno ograniczyć się urlopy na żądanie. Nie może być sytuacji, w której pracownicy zmawiają się i duża grupa osób jednego dnia, bierze urlop na żądanie. W zasadzie z przepisów, nie wynika jasno, co pracodawca może wtedy zrobić - zaznaczył ekspert.

Reklama

Według niego, należy również doregulować kwestie elektronicznego prawa pracy. Nasze prawo nie nadąża np. w zakresie monitorowania aktywności pracowników w wirtualnym świecie. Chodzi np. o możliwość sprawdzania przez pracodawców poczty elektronicznej pracowników, którzy często logują się na komputerze w pracy, na konta prywatne lub korzystają z komunikatorów - wyjaśniał dr Chakowski.