Obecnie różnica ta wynosi już znacznie mniej, bo 67,5 proc., ale sumy wyrażone w złotówkach nadal mogą szokować – w 2012 r. pracownicy w polskich firmach zarabiali aż o 1881 zł mniej niż ich koledzy zatrudnieni u zagranicznych pracodawców.
Eksperci tłumaczą te różnice wyższą wydajnością zachodnich przedsiębiorstw. Często dysponują one lepszym wyposażeniem technicznym i mają dostęp do nowocześniejszych technologii, a do tego lepiej organizują pracę. Ponadto dominują w wielu branżach, które uznawane są za bardzo rentowne, jak choćby motoryzacyjna. – Pracownicy w takich firmach muszą mieć specjalistyczne umiejętności, a przecież specjalistom trzeba lepiej płacić – zauważa Grzegorz Maliszewski, główny ekonomista Banku Millennium.
Ponadto firmy zagraniczne w wielu przypadkach inwestują w dodatkowe szkolenia pracowników już po przyjęciu ich do pracy. Taki przeszkolony pracownik jest jeszcze cenniejszy, więc aby nie uciekł do konkurencji, oferuje się mu wyższe wynagrodzenie– argumentuje prof. Urszula Sztanderska z Uniwersytetu Warszawskiego.
Innymi słowy zagraniczne firmy, szczególnie te działające w specjalistycznych branżach, dbają o stabilność zatrudnienia. Duża rotacja personelu byłaby dla nich zbyt kosztowna i wymagała nakładu mnóstwa czasu. Tymczasem odpowiednio wykwalifikowani pracownicy są im niezbędni do zapewnienia wysokiej konkurencyjności, istotnej szczególnie w przypadku ekspansji na rynki zagraniczne. Dowód: w 2012 r. firmy z obcym kapitałem odpowiadały za 59 proc. całego polskiego eksportu.
Reklama
Eksperci są zgodni, że na poziom wynagrodzeń w firmach z obcym kapitałem wpływ mają również zagraniczne wzorce płac. – We Francji, w Niemczech czy na przykład w Wielkiej Brytanii wynagrodzenia są trzy, cztery razy wyższe niż w Polsce. Wobec tego pracodawcy z tych krajów, którzy działają nad Wisłą, są pod pewną moralną presją, aby płacić więcej – uważa prof. Mieczysław Kabaj z Instytutu Pracy i Spraw Socjalnych. Niemniej oczywiście dostosowują się do naszych realiów i nie przenoszą poziomu wynagrodzeń w całości.
Dysproporcje płacowe są duże z jeszcze innego powodu. – Rzeczywiste wynagrodzenia w polskich prywatnych firmach są wyższe od oficjalnych – twierdzi prof. Elżbieta Kryńska i wyjaśnia, że niektóre rodzime firmy wypłacają część pensji pracownikom pod stołem, czyli na zasadach szarej strefy gospodarki.
Takie praktyki mają jednak miejsce głównie w mniejszych podmiotach. Te duże i znane z reguły nie pozwalają sobie na nie. A że ich liczba stopniowo rośnie, to zmniejszają się oficjalne procentowe dysproporcje pomiędzy zarobkami w firmach polskich i zagranicznych – w ciągu dekady spadły o 20 pkt proc. Przy okazji eksperci zalecają dużą ostrożność przy porównywaniu średniej statystycznej związanej z poziomem płac. – Bo na wysokość przeciętnego wynagrodzenia w wielu firmach z kapitałem zagranicznym duży wpływ mogą mieć bardzo wysokie zarobki wąskiej grupy osób należącej do zarządu przedsiębiorstw – zwraca uwagę prof. Ryszard Bugaj.
2786 zł wynosiło w 2012 r. przeciętne wynagrodzenie w polskich firmach
67,5 proc. więcej zarabiali pracownicy firm z kapitałem zagranicznym
79,5 proc. wynosiła różnica wynagrodzeń w 2000 r.