Od lat w styczniu rejestruje się najwięcej bezrobotnych. Ale początek tego roku był wyjątkowo zły. W pierwszych trzech tygodnia stycznia wiele urzędów pracy przeżywało oblężenie. Do ubiegłego piątku zarejestrowaliśmy ponad 2 tys. bezrobotnych. Ponaddwukrotnie więcej niż tym samym okresie ubiegłego roku – mówi Kordian Kolbiarz, dyrektor Powiatowego Urzędu Pracy (PUP) w Nysie. Jedną z przyczyn może być uruchomienie i nagłośnienie informacji o systemie eWUŚ, który pozwala online zorientować się, czy dana osoba ma prawo do bezpłatnych świadczeń zdrowotnych. Taką osobą jest bezrobotny zarejestrowany.
Wzrost zgłoszeń jest widoczny. W najgorętszym okresie skierowaliśmy do tej pracy dodatkowo dziewięć osób – podkreśla Kordian Kolbiarz z Nysy. Przyznaje, że wzmożone rejestracje związane były również z tym, że w powiecie nyskim od stycznia wydłużony został z sześciu do dwunastu miesięcy okres pobierania zasiłków przez bezrobotnych, którzy nabyli do nich uprawnienie. Ta zmiana wyniknęła z tego, że w czerwcu ubiegłego roku stopa bezrobocia przekroczyła w tym powiecie 150 proc. średniej krajowej. Jednak wśród rejestrujących się osób tylko co czwarta miała prawo do zasiłku – zastrzega dyr. Kolbiarz.
Teraz jest tam już spokojniej, bo zamiast 300 osób dziennie zgłasza się do urzędu pracy około 100 bezrobotnych. Nie ma więc tłumów i frustracji z tym związanej. Ale sytuacja na rynku pracy jest już wręcz dramatyczna, bo spodziewamy się, że będziemy mieli około 25-proc. stopę bezrobocia i ponad 11 tys. bezrobotnych. Tak źle nie było u nas od czasu wejścia Polski do Unii Europejskiej – ocenia Kolbiarz.
Dużo bezrobotnych pojawia się też m.in. w PUP w Kłobucku. Od początku roku do 18 stycznia zarejestrowaliśmy ich 600. To o 200 więcej niż w tym samym okresie ubiegłego roku. Mamy więc już blisko 5,2 tys. bezrobotnych - informuje Ewelina Kotkowska, wicedyrektor PUP w Kłobucku. Dodaje, że nie ma obecnie kolejek, ale tylko dlatego, że ci, którzy nie otrzymają numerka do bieżącej obsługi (wydaje się ich 45–60 dziennie), umawiają się na konkretny termin na kolejny dzień.
Reklama
Szturm bezrobotnych przeżywał także PUP w Bydgoszczy. – Do 11 stycznia zarejestrowaliśmy 1275 osób bez zajęcia. To nieco więcej niż przed rokiem – mówi Tomasz Zawiszewski, dyrektor PUP w tym mieście. Aby obsłużyć zainteresowanych, urząd podwoił liczbę stanowisk do rejestracji osób bez zajęcia do 12. Z kolei w PUP w Kwidzynie w pierwszych trzech tygodniach stycznia zarejestrowało się ok. 800 bezrobotnych. Mieliśmy więc tłumy tak jak zawsze na początku roku – zaznacza Jerzy Bartnicki, dyrektor urzędu.
Reklama
Dyrektorzy PUP są przy tym zgodni, że gwałtowny wzrost liczby rejestrowanych bezrobotnych wynika m.in. z pogorszenia się koniunktury gospodarczej, które zmusza część firm do redukcji zatrudnienia. Ponadto na ogół w grudniu kończą się umowy na czas określony, z których część nie jest odnawiana. Kończą się również prace sezonowe w budownictwie i na przykład w handlu związane ze sprzedażą świąteczną. Ci, którzy z tego powodu tracą etat, często rejestrują się w urzędach pracy – wyjaśnia Bartnicki.
Jego zdaniem w urzędach pracy pojawiają się w tym czasie także osoby zainteresowane nie pracą, ale zaświadczeniem, że są bezrobotne, bo to pozwala im na staranie się o różnego rodzaju zasiłki z opieki społecznej. Podejrzewam, że do rejestracji w urzędach pracy część osób skłonił też wprowadzony od stycznia system eWUŚ, który uszczelnia rejestr osób objętych ubezpieczeniem zdrowotnym – przyznaje Zawiszewski.
W sumie można się spodziewać bardzo dużego wzrostu liczby bezrobotnych w styczniu. Może się ona zwiększyć o około 140 tysięcy do blisko 2,3 mln. A stopa bezrobocia może skoczyć do 14,3 proc. z 13,3 proc. w grudniu – oczekuje Karolina Sędzimir, ekonomista PKO BP. Pogorszenie sytuacji na rynku pracy nie skończy się jednak w styczniu. – Podobnie jak w latach poprzednich najtrudniej będzie w lutym. Wtedy stopa bezrobocia może wzrosnąć do 14,5 proc., czyli najwyższego poziomu, jaki możemy w tym roku osiągnąć – uważa Sędzimir. Ale mimo to nie powinno już być kolejek w urzędach pracy.
Przybędzie 140 tys. osób bez pracy. Bezrobocie skoczy do 14,3 proc.