W rezultacie liczba osób pracujących w przedsiębiorstwach przemysłowych zmniejszyła się o 23 tys. do 2 mln 469 tys. – wynika z danych GUS.
Wśród 25 branż zatrudnienie spadło w 11. Najbardziej skurczyło się w przemyśle spożywczym, w którym pracę straciło aż 11 tys. osób. I to w sytuacji, gdy produkcja w tej branży szybko rośnie – w maju była o 12,2 proc. większa niż przed rokiem. Co oznacza, że przybywa jej zamówień. Także z zagranicy, bo w pierwszych czterech miesiącach tego roku eksport artykułów rolno-spożywczych skoczył o 9 proc., podczas gdy wzrost całego polskiego eksportu wyniósł w tym czasie 1,5 proc. – Spadek zatrudnienia w tej branży przy rosnącej produkcji można tłumaczyć przede wszystkim wysokimi inwestycjami z poprzednich lat. Zwiększyły one znacznie wydajność pracy, co spowodowało, że spadło zapotrzebowanie na pracowników – ocenia Tadeusz Pokrywka, prezes Krajowej Izby Gospodarczej Przemysł Spożywczy.
Mocno zmniejszyło się również zatrudnienie w przemyśle meblarskim – o 9 tys. do 126 tys. – W naszej firmie zatrudnienie nie spada, bo koncentrujemy się na rynku krajowym. Ale w przedsiębiorstwach nastawionych na eksport mogło się zmniejszyć z powodu kryzysu, który dotknął część Unii – mówi Andrzej Marek, prezes firmy Kler, która jest znanym producentem mebli. Innego zdania jest dr Tomasz Wiktorski, właściciel firmy B+R Studio, analityk branży meblarskiej. – Zatrudnienie spadło, bo drożały materiały do produkcji i rosły wynagrodzenia. To podniosło koszty firm. Część z nich, aby utrzymać rentowność, ograniczało koszty osobowe poprzez zwolnienia – wyjaśnia Wiktorski.
Eksperci ostrzegają: słabnie zarówno popyt zagraniczny, jak i krajowy. I obniżają prognozy wzrostu gospodarczego na ten rok. Według NBP PKB zwiększy się w tym roku o 2,9 proc. wobec 4,3 proc w ubiegłym,. Ale już dr Ernest Pytlarczyk z BRE Banku, oczekuje wzrostu zaledwie o 2,6 proc. – Spowolnienie niekorzystnie wpłynie na rynek pracy, m.in. na zatrudnienie w przemyśle. Bo jest on czuły na koniunkturę i dość szybko dostosowuje zatrudnienie do jej zmian – twierdzi Piotr Bujak, główny ekonomista Nordea Banku.
Perspektywy nie są więc dobre. – Z naszych prognoz wynika, że w tym roku zatrudnienie w przemyśle spadnie jeszcze o około 15 tys. Część ze zwolnionych osób zasili szeregi bezrobotnych – uważa Karolina Sędzimir, ekonomistka banku PKO BP. Do nich dołączyć może wielu bankowców czy doradców klienta, bo sektor finansowy szykuje zwolnienia dla około 2 tys. osób. Analitycy przestrzegają też przed dużą redukcją zatrudnienia w budownictwie, m.in. z powodu przewidywanych licznych bankructw w tej branży. – Dlatego spodziewamy się, że w końcu roku stopa bezrobocia osiągnie poziom 13 proc., a liczba bezrobotnych wyniesie prawie 2,1 mln – podkreśla Sędzimir. I nie będziemy wyjątkiem. Bezrobocie wzrośnie w całej Unii Europejskiej.