Zatrudnienie w sektorze przedsiębiorstw, czyli firmach, w których pracuje powyżej dziewięciu osób, wyniosło w maju 5,5 mln. Wbrew oczekiwaniom ekspertów w porównaniu z kwietniem nie wzrosło. Natomiast liczone rok do roku powiększyło się jedynie o 0,3 proc. – podał GUS. Dwa czynniki, czyli organizacja Euro 2012 oraz wzrost zapotrzebowania na pracowników sezonowych, powinny przyczynić się do wyraźnego wzrostu liczby pracujących w przedsiębiorstwach. Jednak poziom zatrudnienia miesiąc do miesiąca się nie zmienia, co dowodzi, że nadal istnieją nierozwiązane problemy na polskim rynku pracy, które dadzą o sobie znać jeszcze silniej po wakacjach – komentuje Tomasz Hanczarek, prezes zarządu Work Service.
Jego zdaniem niezbędne są działania, które będą stymulowały zwiększenie zatrudnienia. Niestety obecnie mamy do czynienia jedynie z zapowiedziami podniesienia płacy minimalnej, która na koniec roku może dodatkowo wyhamowywać tworzenie nowych miejsc pracy przez przedsiębiorców – dodaje Tomasz Janczarek. Inni eksperci także są zdania, że prawdziwy problem zacznie się po wakacjach, gdy zakończą się i mistrzostwa Europy w futbolu, i prace sezonowe.
Obecnie hamulcem jest przede wszystkim budownictwo, gdzie liczba miejsc pracy prawdopodobnie spada. Przetwórstwo przemysłowe zachowuje się zapewne nadal dość stabilnie, ale w naszej opinii sytuacja i w tym segmencie ulegnie zmianie wraz z intensyfikacją sygnałów o osłabieniu koniunktury – mówi Ernest Pytlarczyk, główny ekonomista BRE. Uważa, że w maju wzrosty zatrudnienia mogły zostać wygenerowane w handlu oraz hotelach i restauracjach (obydwie kategorie związane z organizacją Euro 2012).
Efekt turnieju będzie widoczny w danych przede wszystkim w czerwcu, kiedy to możemy zobaczyć wzrost zatrudnienia w porównaniu z majem. Jednak w kolejnych miesiącach do gry powrócą zależności ekonomiczne. Stąd też wtedy spodziewamy się utrzymania ujemnych dynamik miesięcznych w przedziale minus 0,2 – 0,0 proc., co może sprawić, że roczna dynamika zatrudnienia prawdopodobnie w kilku miesiącach roku obniży się poniżej zera – podkreśla Ernest Pytlarczyk.
Reklama
Trochę lepiej rzecz się ma z wynagrodzeniami. Obecnie średnie w przedsiębiorstwach wynosi 3617,98 zł brutto i jest wyższe niż przed rokiem o 3,8 proc. Biorąc pod uwagę poziom majowej inflacji 3,6 proc., oznacza to, że dochody realne rosną. Fakt, rosną minimalnie, ale jeszcze miesiąc temu spadały. Tyle że i tu prognozy nie są optymistyczne. W przetwórstwie przemysłowym dynamika wzrostu wynagrodzeń ulega obniżeniu, a to segment, który najszybciej odczuwa zmiany koniunktury i jest swoistym barometrem dla rynku.
Dlatego w kolejnych miesiącach dynamika wzrostu wynagrodzeń będzie hamowała. W tej sytuacji realny wzrost pozostanie zbliżony, a nawet niższy od zera, co w połączeniu ze spadkiem zatrudnienia w sektorze przedsiębiorstw odbije się negatywnie na konsumpcji w tym i prawdopodobnie również przyszłym roku – uważa Ernest Pytlarczyk.
3617 zł wynosiła w maju średnia płaca w przedsiębiorstwach
0,2 proc. wyniósł w maju liczony rok do roku wzrost płacy realnej, czyli po uwzględnieniu wysokości inflacji
5,5 mln osób pracuje w przedsiębiorstwach, jednak liczba zatrudnionych przestała rosnąć