Kiedy na początku maja Niemcy otworzyły swój rynek pracy, eksperci szacowali, że z Polski wyemigruje nawet 400 tys. osób, przypomina cytowana przez gazetę Agata Guzowska z agencji pracy tymczasowej. Na razie prognozy się nie sprawdzają.

Reklama

"Po prostu nie warto", gazeta cytuje 28-letniego Krzysztofa Stefańskiego z Bielska-Białej. "Każdy miał nadzieję na pracę u naszego zachodniego sąsiada bo liczył na dobre zarobki. W Polsce kosząc trawniki jestem w stanie zarobić cztery euro, na budowie zarobię dwanaście. Gdy przeglądałem oferty niemieckie, tam rzadko która była wyższa niż 4-5 euro za godzinę". Nie dość, że zarabia więcej, to jest bliżej rodziny.

Według danych Federalnej Agencji Pracy liczba zatrudnionych z Europy Wschodniej wzrosła z 30 tys. pod koniec maja do 250 tys. obecnie. Większość z nich stanowili pracownicy sezonowi, a nie wysoko wykwalifikowani kandydaci. Polaków poszukujących pracy w Niemczech urząd ds. migracji zarejestrował w maju ok. 6,8 tys.

Polacy niechętnie wyjeżdżają do Niemiec. Przede wszystkim dlatego, że płace w Polsce rosną. Zdaniem specjalistów nie bez znaczenia jest też zbyt zbyt późne otwarcie niemieckiego rynku pracy. Wiele młodych, dobrze wykształconych osób pracuje już w całej Europie. Potencjalnym kandydatom nie zależy już na jakiejkolwiek pracy, ale na zdobyciu międzynarodowego doświadczenia i doskonaleniu umiejętności.