Dlaczego młodzi prawnicy są sfrustrowani?
Na własnej skórze doświadczają, że na rynku usług prawniczych istnieje faktyczny i bezwzględny monopol faworyzujący graczy, którzy dominują na nim kosztem młodych próbujących dopiero wejść do gry. W efekcie 20 lat po upadku komunizmu mamy na rynku prawniczym sytuację wyjętą z czasów PRL, czyli brak wolnej konkurencji. Pod tym względem odstajemy od większości krajów europejskich.
Wprowadzenie państwowych egzaminów wstępnych na aplikacje miało być kamykiem, który uruchomi lawinę zmian. Dlaczego to nie nastąpiło?
Ponieważ zmiany zatrzymano w połowie drogi. Zwiększono podaż prawników na aplikacjach przy zachowaniu monopolu korporacji na świadczenie usług prawnych. Efektem może być tylko wzrost bezrobocia i frustracji wśród prawników. Będą czuli, że nie są gorsi od starszych, ale w praktyce wewnętrzne przepisy korporacyjne (utrudnienia przy zakładaniu własnej kancelarii – red.) nie pozwolą im na rzucenie wyzwania i konkurowanie, kto świadczy lepsze usługi.
Reklama
W rozmowach z młodymi prawnikami, często słyszy się zdanie: „Owszem, nie było łatwo dostać się na aplikację, ale ci, którzy przebrnęli przez sito egzaminacyjne, mieli przynajmniej zagwarantowaną bezpieczną i stabilną ścieżkę kariery. Nam – z powodu ogromnej konkurencji – już nikt nie będzie płacił tak dobrze jak starszym kolegom”.
Reklama
To fałszywe rozumowanie. Liberalizacja dostępu do zawodów prawniczych może podziałać ożywczo na rynek i przynieść wiele plusów zarówno prawnikom, jak i zwykłym obywatelem. Po pierwsze więcej konkurencji doprowadzi do polepszenia jakości usług prawnych, lepszego dopasowania ich do potrzeb klientów, zwłaszcza tych biznesowych. To z kolei sprawi, że więcej firm czy nawet osób prywatnych zdecyduje się na korzystanie z nich. Per saldo prawnikom też się opłaci. To jedyny sposób, by w Polsce wzrosła świadomość prawna. Bez tych zmian nadal będziemy tkwili mentalnie w innej epoce.
Korporacje prawnicze twierdzą, że skutkiem ubocznym otwarcia zawodu będzie raczej obniżenie poziomu. Przestrzegają, że uwolnienie młodych spod reżimu zasad etyki zawodowej doprowadzi do powstania dzikiego rynku, w którym prawnicy będą podbierali sobie klientów wszelkimi możliwymi metodami. Dumpingowe stawki staną się wówczas normą.
To podejście demagogiczne i obliczone na utrzymanie stanu, w którym zasady wolnego rynku są wyłączone. Od każdego przedsiębiorcy wymaga się przecież, by konkurował w sposób uczciwy. Nie widzę przeszkód, by do prawników miały zastosowanie na przykład przepisy o zwalczaniu nieuczciwej konkurencji. Podobnie z jakością usług. Nie znajdziemy segmentu rynku, w którym dopuszczalne jest świadczenie usług złej jakości. Domagamy się tylko tego, by prawnicy przestali być wyłączeni spod tych wolnorynkowych zasad.
Andrzej Prus jest członkiem stowarzyszenia Fair Play, które lobbuje za pełnym otwarciem zawodów prawniczych. Sam od 10 lat świadczy usługi prawne poza korporacjami zawodowymi