Dziesięć najbardziej pożądanych dziś zawodów to: inżynierowie budowlani (mogą liczyć na zarobki do 15 tys. zł miesięcznie), kierownicy budów (do 20 tys. zł), konstruktorzy maszyn (do 16 tys. zł), eksperci od reklamy i sprzedaży internetowej (do 6 tys. zł), moderatorzy dyskusji internetowych (do 10 tys. zł), programiści (do 12 tys. zł), pracownicy działu IT (do 6 tys. zł), budowlańcy z wykształceniem zawodowym (do 6 tys. zł), kasjerzy (do 3 tys. zł), księgowi i finansiści (do 10 tys. zł).
Tylko w ciągu pierwszych dwóch dni stycznia do bazy Pracuj.pl – największego portalu pośrednictwa pracy w Polsce – wpłynęło ponad 1600 ofert, o 50 proc. więcej niż rok temu. Podobną dynamikę notują wszystkie największe agencje rekrutacyjne. Ożywienie na rynku pracy potwierdzają badania przeprowadzone przez MillwardBrown SMG/KRC. 14 proc. z ponad 500 badanych firm przyjmie więcej pracowników niż w ubiegłym roku, a połowa chce utrzymać zatrudnienie na poziomie 2010 r.
Popyt na budowlańców to efekt ożywienia na rynku budownictwa mieszkaniowego oraz w związku z nowymi drogami i obiektami na Euro 2012. W przyszłym roku wydatki budżetowe na drogi sięgną 30 mld zł, a liczba budów przekroczy 60 tys. – to o 50 proc. więcej niż w 2009 r. Ze wstępnych szacunków resortu pracy wynika, że przy ich realizacji znajdzie pracę 100 tys. osób.



Reklama
Prognozowany wzrost sprzedaży detalicznej przełoży się z kolei na nowe sklepy i supermarkety oraz zatrudnienie dla sprzedawców i kasjerów. W ciągu 2011 r. roku liczba supermarketów w Polsce ma przekroczyć 5 tys. (obecnie 4,2 tys.), a wartość ich obrotów wzrośnie o 8 – 10 proc.
Branżą branż będzie internet. Czeka nas rozwój e-administracji, handlu i marketingu w sieci, gier. Obroty e-sklepów w 2010 r. przekroczyły 15,5 mld zł. Zdaniem ekspertów w 2011 r. wzrost także będzie dwucyfrowy i proporcjonalnie wzrośnie zatrudnienie.
Nie wiadomo jeszcze, jak szybko wzrost zatrudnienia przełoży się na płace. – Presji płacowej należy się spodziewać, dopiero gdy średnia stopa bezrobocia spadnie poniżej 10 proc., co nastąpi nie wcześniej niż w 2012 r. – mówi prof. Stanisław Gomułka. – Ale przedstawiciele pożądanych zawodów już teraz mogą dyktować stawki.
Kluczową datą dla wzrostu pensji będzie 1 maja. Wtedy Niemcy otworzą rynek pracy. Jeśli nastąpi gwałtowny odpływ pracowników, polscy pracodawcy będą musieli konkurować płacowo z niemieckimi.