Uszczuplenie to słowo klucz. Gdzie nie doszło do uszczuplenia należności dla fiskusa, miało nie być kary. W założeniu przepisy o dodatkowym zobowiązaniu podatkowym (sankcji VAT) miały piętnować przedsiębiorców działających nieuczciwie i zachęcać do prawidłowych rozliczeń z fiskusem. Niedawny wyrok Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Szczecinie (z 21 lutego 2019 r., sygn. akt I SA/Sz 873/18 – nieprawomocny) pokazuje jednak, że praktyka rozminęła się z teorią.
Co więcej, czytając dosłownie przepisy o sankcjach, nie można wykluczyć, że do sądów trafią inne, równie absurdalne sprawy. Jak bowiem wskazują eksperci, sankcję można nałożyć, nawet gdy przedsiębiorca skoryguje deklarację, ale bez jakichkolwiek skutków dla budżetu państwa. Słowem, gdy podatnik nie musi niczego dopłacać.
Ministerstwo Finansów odpierało już te zarzuty, wskazując, że kto skoryguje deklarację i nie jest nic winien fiskusowi, nie zapłaci dodatkowych 20 proc. („Sankcje tylko dla zalegających z VAT”, DGP nr 26/2017).
Wyjaśnienia te nie przekonały jednak ekspertów. Wskazują, że przepisy nie wykluczają nakładania sankcji, nawet gdy firma popełni czeski błąd i np. w deklaracji zamiast 10 tys. zł netto i 2300 zł VAT wykaże 10 tys. zł i 23 tys. zł VAT.
– Problem ze stosowaniem przepisów o sankcjach VAT wynika zarówno z ich konstrukcji, jak i z umiejscowienia w ustawie. Nie warunkują one nałożenia dodatkowego zobowiązania od wystąpienia realnej szkody po stronie Skarbu Państwa czy od świadomości lub intencji, jakie kierowały podatnikami – tłumaczy Krzysztof Ugolik, starszy menedżer w dziale doradztwa podatkowo-prawnego w PwC.
W efekcie – jak mówi ekspert – sankcje są nakładane bezrefleksyjnie, w oderwaniu od faktycznych okoliczności.
Problemy dla uczciwych
Tak właśnie stało się w sprawie, która trafiła do szczecińskiego sądu.
W kwietniu 2017 r. spółka złożyła wniosek o zwrot nadwyżki VAT naliczonego nad należnym. Jej przyczyną był m.in. podatek z faktur dokumentujących zakup nieruchomości. Sprzedającym był bank.
W trakcie kontroli w spółce urzędnicy zakwestionowali jej rozliczenia podatkowe. Stwierdzili, że transakcja powinna być wolna od VAT. W związku z tym bank doprowadził do poprawienia aktu notarialnego oraz skorygował pierwotną fakturę, a korektę wysłał spółce. Na tej podstawie firma obniżyła odpowiednio kwotę VAT do zwrotu z budżetu państwa.
Co w tej sytuacji zrobił naczelnik urzędu skarbowego? Nałożył na spółkę sankcję w wysokości 20 proc. kwoty zawyżenia zwrotu podatku. Decyzję tę podtrzymał następnie dyrektor izby administracji skarbowej.
Spółka uważała, że nie powinna być karana, bo – jak podkreślała – rozliczając fakturę wystawioną przez bank, działała w dobrej wierze.
WSA w Szczecinie przyznał jej rację. Zwrócił uwagę na to, że w całej tej transakcji dominującą rolę odegrał bank, również dlatego że to on kredytował zakup nieruchomości przez spółkę. Realnie więc patrząc, nie mogła ona przeforsować innego modelu rozliczeń transakcji.
Ponadto, skoro spółka zapłaciła bankowi cenę wykazaną na fakturze, czyli wraz z VAT, a podatek ten trafił potem do budżetu państwa, to Skarb Państwa nie stracił ani złotówki z należnych mu wpływów – podkreślił szczeciński WSA. Przypomniał, że sankcja miała w założeniu ustawodawcy mobilizować do uczciwych rozliczeń z fiskusem. A w tej sprawie spółka nie działała w sposób nieuczciwy – zauważył WSA.
Orzekł więc, że przedsiębiorca, który wskutek błędu kontrahenta wystąpił o zwrot zawyżonej kwoty podatku naliczonego, nie powinien być karany dodatkowym zobowiązaniem podatkowym.
Eksperci określają wyrok jako precedensowy.
Kumulacja kar
Sankcji tym bardziej nie uniknie podatnik, który złoży czynny żal i skoryguje deklarację, dopłacając brakującą kwotę podatku. Potwierdził to wyrok WSA w Bydgoszczy z 18 października 2018 r. (sygn. akt I SA/Bd 493/18, nieprawomocny).
Chodziło o podatnika, któremu również groziła 20-proc. sankcja. Przedsiębiorca co prawda zawyżył podatek do zwrotu, ale skorygował swoje rozliczenia i dopłacił daninę.
Uważał, że skoro potencjalnie groziłaby mu odpowiedzialność karnoskarbowa („potencjalnie”, bo podatnik złożył czynny żal), to nie podlega już pod przepisy o sankcjach VAT. Kary nie mogą się bowiem dublować, co wynika wprost z art. 112b ust. 3 pkt 3 ustawy o VAT – argumentował przedsiębiorca.
Sąd stanął jednak po stronie fiskusa. Zwrócił uwagę, że zgodnie z art. 16a kodeksu karnego skarbowego czynny żal, czyli złożenie prawnie skutecznej korekty deklaracji i wpłata zaległości podatkowej, wyklucza sankcję karną. Skoro więc podatnikowi nie grozi już odpowiedzialność karnoskarbowa, to urzędnicy mogą go ukarać 20-proc. sankcją VAT.
Podatnicy, którym grozi dodatkowa sankcja, nie muszą się też obawiać podwyższonych 150-proc. odsetek za zwłokę. Jeśli urzędnicy nałożą przez pomyłkę i jedno, i drugie, to pierwszeństwo zawsze ma sankcja VAT, a ewentualnie wpłacone odsetki powinny być przeksięgowane. Przypomniał o tym WSA w Rzeszowie w wyroku z 31 stycznia 2019 r. (sygn. akt I SA/Rz 784/18). Spółka uważała, że nie powinna płacić dotkliwszej kary (w tym wypadku była nią sankcja VAT). WSA wyjaśnił jednak, że pierwszeństwo sankcji nad podwyższonymi odsetkami za zwłokę wynika wprost z art. 56ba ordynacji podatkowej i kolejności tej nie można zmieniać.
Czas na zmiany
Eksperci nie mają wątpliwości, że wszystkie opisane spory są wynikiem nieprecyzyjnego brzmienia przepisów. Dopóki więc nie zostaną one zmienione, dopóty urzędnicy nie zmienią swojej praktyki i podobne sprawy będą trafiać na sądową wokandę – przewidują doradcy.
– Bez nowelizacji przepisów zawsze będzie istnieć niebezpieczeństwo, że nadgorliwy urzędnik ukarze uczciwego przedsiębiorcę, a ten będzie musiał szukać sprawiedliwości w sądach – komentuje Łukasz Blak, doradca podatkowy w Certus LTA.
– I trudno obwiniać o to samych urzędników – zauważa Przemysław Antas, radca prawny w Antas Legal.
Zdaniem Krzysztofa Ugolika z ustawy o VAT powinno wprost wynikać, że nie ma mowy o sankcji, gdy nie doszło do uszczuplenia dochodów budżetowych, a sam sposób przeprowadzenia transakcji wynikał ze zgodnego zamiaru stron. Podobnie uważają inni eksperci.