Wczoraj Ewa Kopacz zapowiedziała, że należy przeanalizować "strukturę podatku" płaconego przez miedziowy koncern. Z kolei Ministerstwo skarbu poinformowało, że w ciągu dwóch tygodni będzie gotowa analiza. PiS chce za to zniesienia podatku od wydobycia miedzi i srebra.
Andrzej Sikora szef Instytutu Studiów Energetycznych podkreśla, że KGHM płaci go niezależnie czy notowania miedzi rosną czy maleją.
Rząd za bardzo się pośpieszył, z nałożonego podatku trudno się wycofać. Sposób naliczenia tego typu podatku powinien być kompletnie inny. Rząd powinien stymulować firmy do inwestycji i do dzielenia się później tym co zarobią - zauważa ekspert.
Tylko w ubiegłym roku KGHM wpłacił do kasy państwa z tego tytułu 1,5 miliarda złotych. Koncern przypomina, że od 2008 roku łącznie budżet Polski wsparł 30 miliardami złotych. Andrzej Sikora dodaje, że minister finansów uzyskuje również dywidendę od KGHM.
Z kolei ekonomista Rafał Antczak twierdzi, że rząd chciał za dużo podatków od koncernów wydobywczych. Firmy poszukujące "łupków" uciekły z nad Wisły , a płaci głównie KGHM. Ekspert porównuje podatek od kopalin do zachowania nieodpowiedzialnego pasterza.
W Polsce ostrzyżono owieczkę, zanim się stała owcą. W związku z tym ona zdechła z wychłodzenia. Ten podatek wprowadzano przede wszystkim wobec potencjalnych zysków z łupków. Ostatecznie gazu nie ma, a inwestorzy opuścili kraj - zauważa Rafał Antczak .
Wczoraj szef klubu PiS Mariusz Błaszczak argumentował, że ostatnio spadła rentowność kopalni wydobywających surowce objęte podatkiem od miedzi i srebra.
KGHM ma problemy, gdyż od początku roku miedź potaniała o kilkanaście procent, do 5256 dolarów za tonę. To najniższy poziom od 2009 roku.