Od nowego roku mieszkańcy Lubina przestaną płacić podatek od nieruchomości. Regionalna Izba Obrachunkowa we Wrocławiu zaakceptowała precedensową uchwałę przyjętą przez Radę Miejską Lubina. W ten sposób dolnośląskie miasto jako pierwsze w Polsce znosi tego rodzaju daniny.
Inicjatywa prezydenta Roberta Raczyńskiego, który przygotował kontrowersyjną uchwałę, ma na celu zwrócenie uwagi na niespójność polskich przepisów podatkowych. Obecnie podatek od nieruchomości, który stanowi dochód własny gmin, naliczany jest od powierzchni nieruchomości. Taką samą stawkę płaci więc właściciel luksusowego apartamentu o powierzchni 100 metrów kwadratowych w ekskluzywnej części miasta co posiadacz 100-metrowego mieszkania w rozpadającej się kamienicy przy trasie przelotowej.
– To niesprawiedliwe i absurdalne – przyznaje Krzysztof Maj, rzecznik prezydenta Lubina. Jego zdaniem bardziej sprawiedliwy byłby np. podatek katastralny, który uzależnia wysokość stawek od wartości nieruchomości. Ponieważ jednak dziś gmina nie ma prawa do różnicowania wysokości podatku dla obywateli, prezydent Lubina postanowił zupełnie zrezygnować z jego pobierania. Nie mógł jednak wprost zwolnić mieszkańców z obowiązku uiszczania opłat, ponieważ ustawa o finansach samorządów nakazuje radzie miejskiej każdego roku ustalić stawkę podatku od nieruchomości. Rada Miejska Lubina w jednym punkcie ustaliła więc stawki podatku, a w kolejnym zwolniła przedmiotowo wszystkie budynki mieszkalne oraz grunty przeznaczone pod budownictwo mieszkaniowe. Formalnie zwolnione są więc nieruchomości, a nie obywatele.
– Nie mogliśmy kwestionować tej uchwały, ponieważ ustawa pozwala na przedmiotowe zwolnienia z podatku – przyznaje Grażyna Sikacz, członek kolegium RIO we Wrocławiu. Lubiński budżet na operacji straci około 1,5 mln zł. Jednak zdaniem władz miasta zyskiem będzie odblokowanie urzędu, bo w czasie naliczania podatku i wysyłania decyzji urzędnicy nie są w stanie zajmować się niczym innym.
Reklama
Komentarz prawny
Wprowadzenie podatku katastralnego spowodowałoby pozytywny ruch na rynku nieruchomości. Na mieszkanie w wielu budynkach, np. w centrach miast, mogłyby pozwolić sobie osoby o dość wysokich dochodach, więc stan tych nieruchomości pewnie by się polepszył. Jestem jednak pesymistą, jeśli chodzi o możliwość wprowadzenia w Polsce takich rozwiązań. Powody są raczej polityczne. Jeśli pojawiłoby się projekt ustalania stawek podatku w zależności od wartości nieruchomości, to natychmiast pojawi się wiele grup, które na tym stracą, ponieważ musiałyby płacić więcej. Zaczęłyby się wówczas naciski na wprowadzanie wyjątków i zwolnień. W efekcie ustawa pewnie nie różniłaby się wiele od rozwiązań, które mamy obecnie.