"Przychodzi moment, kiedy warto zrobić w zamówieniach publicznych głęboką korektę. (...) Chcemy uprościć zamówienia publiczne, przyśpieszyć te procedury. Mamy już wystarczająco dużo doświadczenia - choćby tego chińskiego - żeby poważnie przemyśleć problem najtańszej ceny. Ona (cena) musi być bezwzględnie jednym z głównych kryteriów, ale trzeba się zastanowić, jak dać możliwość rozsądnego wyboru. (...) Będziemy otwarci na bardzo szybką i poważną dyskusję" - zadeklarował.
W ocenie premiera, najniższa cena jako pierwsze kryterium w zamówieniach publicznych pojawiła się dlatego, że jeszcze przed kilkoma laty zagrożenie korupcyjne było bardzo duże. "Zamówienia publiczne mogą być mniej dokuczliwe wtedy, kiedy (...) będzie można mieć pewność, że jak ktoś wybrał droższą ofertę, to ona była de facto uczciwsza, rzetelniejsza, a nie, że była to próba zarobienia pieniędzy na boku" - ocenił.
Tusk, który spotkał się w czwartek w Czarnkowie (woj. wielkopolskie) z przedstawicielami firm turystycznych i samorządowcami był pytany m.in., czy można liczyć na obniżkę VAT, bo - jak argumentowali jego rozmówcy - dzisiaj obowiązująca stawka wyklucza wiele samorządów z prac inwestycyjnych.
"Na tak postawione pytanie, czy przewiduję obniżenie VAT, jeśli chodzi o działania samorządu, np. przy budowie dróg, odpowiem: nie przewidujemy obniżenia podatków w przewidywalnej przyszłości. Zakładamy, jeśli wszystko dobrze pójdzie (...) możliwe jest być może w 2014 (...) powrót o 1 proc. niżej ze stawką VAT, czyli powrót do status quo sprzed podwyżki VAT" - odparł szef rządu.
Jak dodał, następne cztery lata będą "bardzo ciężka walką o to, żeby utrzymać możliwości płatnicze polskiego państwa i żeby kryzys nie wlazł do kieszeni Polaków. Najbliższy rok, czy dwa lata to nie będzie czas wyraźnej ulgi finansowej dla płatników podatków. Kto tak mówi, nie ma zielonego pojęcia, co się dzisiaj dzieje na świecie i w Europie" - podkreślił.
Tusk mówił też, że podatek liniowy to nie tylko jedna stawka, ale też likwidacja wszystkich ulg i wyłączeń. "Ja mam liberalne poglądy, ale (...) powiedziałbym, że nie mogę zabrać ludziom kwoty wolnej od podatku, bo to uderzy w tych, którzy mają najmniej. Muszę powiedzieć bardzo twardo, że ulga prorodzinna jest głównym narzędziem, żeby w ogóle jeszcze - przepraszam za słowo - młodzi chcieli mieć dzieci" - powiedział premier.
Rozmówcy Tuska pytali m.in. jak wygląda perspektywa rozwoju energetyki w Polsce, w tym ewentualnej elektrowni jądrowej w wielkopolskim Klempiczu. "Uczciwie powiem: nie spodziewajcie się, że na tym spotkaniu zapadnie decyzja o lokalizacji przyszłych elektrowni jądrowych w Polsce. (...) Ale jest kilka miejsc, które w sposób oczywisty są najlepiej do tego predestynowane. Jednym z kluczowym argumentów na +tak+ w przypadku Klempicza jest też stanowisko ludzi tam mieszkających" - powiedział szef rządu.
"Jeśli w Polsce dojdziemy ostatecznie do wniosku, że polska energetyka potrzebuje elektrowni jądrowych, jeśli będzie nas na to stać finansowo, jesteśmy już bardzo zaawansowani z tymi projektami, to w Polce powstaną na początek dwie elektrownie jądrowe. Oczywiście Klempicz, Pomorze Zachodnie i Pomorze Gdańskie to są te trzy miejsca, które są rozpatrywane na serio" - poinformował Tusk. Jak dodał, rozważa też budowę sieci średniej wielkości elektrowni gazowych.
Premier przyznał też, że "ktokolwiek będzie premierem w przyszłym rządzie, powinien wziąć osobistą odpowiedzialność za deregulację, w tym uproszczenie przepisów podatkowych" - zaznaczył.
Jak mówił, pakiet antykryzysowy, który miał ratować miejsca pracy, nie może stać się sposobem na podpisywanie z ludźmi tzw. umów śmieciowych. Ludzie, szczególnie młodzi, muszą dysponować taką umową o pracę, która da im szansę na elementarną stabilizację - podkreślił premier. Według niego, trzeba wybrać te przepisy z pakietu antykryzysowego, które będą wsparciem dla firm. "Ale również musimy przygotować przepisy, które przywrócą godność pracownikowi w kontekście umowy o pracę" - dodał.
Tusk był też pytany o przyszłość Lasów Państwowych. "O los lasów możecie być państwo spokojni. (...) Tak długo, jak ja będę miał coś do powiedzenia, będę gwarantem, żeby pomysły np. na prywatyzację, czy zasadnicze zmiany dotyczące lasów nie wchodziły w rachubę. Lasy Państwowe, ten główny zasób, musi pozostać publiczny" - zadeklarował.
Jeden z uczestników spotkania zwrócił się do Tuska, dziękując mu m.in. za "Orliki": "Wierzymy w Pana, musi Pan dalej ten wózek prowadzić. Innej drogi nie ma, w Panu cała nadzieja. Pan potrafi łączyć ludzi, nie kłócić".
"Szczególnie po katastrofie smoleńskiej myślałem sobie: czy można przegrać w Polsce, bo chce się być na +tak+, a nie na +nie+? Czy znowu jakaś klątwa zawiśnie nad Polską, że będzie to kraj skłócony ze wszystkimi, opuszczony przez wszystkich? Uważam, że sto razy lepiej dla Polski jest żyć w zgodzie i z Rosjanami, i z Niemcami, a na konflikcie możemy tylko przegrać. Wierzę w to, inaczej niż moi oponenci, że można żyć w zgodzie z tymi wielkimi sąsiadami wcale nie na kolanach. (...) można żyć w zgodzie bez żadnej białej flagi" - skomentował Tusk.