Według przewodniczącego izby lekarskiej Jose Manuela Silvy, środki pochodzące z dodatkowego opodatkowania niezdrowej żywności miałyby służyć m.in. oddłużaniu służby zdrowia.
"Sytuacja publicznej służby zdrowia w Portugalii jest bardzo poważna i w sytuacji, gdy nie jesteśmy już w stanie robić dodatkowych cięć w wydatkach, musimy szukać nowych rozwiązań. Opodatkowanie paskudztwa spożywczego, jakim jest fast food, pomogłoby ratować służbę zdrowia, a równocześnie wpłynęłoby pozytywnie na nawyki żywieniowe naszych rodaków, a także doprowadziłoby do spadku zachorowań i spożycia leków" - powiedział Silva.
Jego zdaniem, pojawia się możliwość, aby poprzez instrumenty fiskalne zadbać o zdrowie Portugalczyków. "Nałożenie dodatkowego podatku na produkty z fast foodów, takie jak hamburgery czy frytki, będzie doskonałym źródłem pieniędzy dla państwowego budżetu. Naszą propozycję przedstawiliśmy już premierowi (Pedro Passosowi Coelho). Liczymy, że pozytywnie ustosunkuje się do tego pomysłu, mimo że zapewne oddziaływać też będzie na niego silne lobby rolno-spożywcze" - dodał Silva.
W zawartym w maju porozumieniu kredytowym z Międzynarodowym Funduszem Walutowym i Unią Europejską Portugalia zobowiązała się do oszczędności w publicznej służbie zdrowia. Rząd zapowiedział, że w 2012 roku nakaże szpitalom i państwowym ośrodkom zdrowia spłatę zadłużenia w wysokości 200 mln euro. Na przyszły rok zapowiedziano też kilkuprocentowe ograniczenie liczby personelu publicznej służby zdrowia.
Produkty fast food obłożone są w Portugalii 13-procentowym podatkiem VAT. Rząd Passosa Coelho zapowiedział, że w 2012 roku podatek na wszystkie towary oferowane w lokalach gastronomicznych wzrośnie do 23 proc. W takim wypadku - zdaniem lekarzy - opodatkowanie frytek czy hamburgerów powinno być jeszcze wyższe.