Podatkowe absurdy? Za deszcz i śnieg, grzyby, brak dzieci...
1 Za zbieranie grzybów. Płacić za prawo do grzybobrania w lesie? A czemu nie! Ci, którzy chcieliby sprzedawać zebrane grzyby (masowo) musieliby wnieść opłatę podobną do tej, jaka obowiązuje np. wędkarzy. Leśnicy zdają się widzieć, co proponują, bo dochody ze sprzedaży grzybów sięgają rocznie około 740 mln zł (dane za: Wydział Nauk Rolniczych, Leśnych i Weterynaryjnych Polskiej Akademii Nauk). "Opodatkowanie tych dochodów pozwoliłoby pokryć straty, które poniesiono na naprawę wyrządzonych w lasach szkód", przekonywali też swego czasu. W planach były dodatkowo: płatne licencje dla zbieraczy, opłaty za wstęp do lasów i kursy dla grzybiarzy.
Shutterstock
2 Za brak dzieci. Na baczności powinni się mieć single i bezdzietne rodziny. Pomysł zakładał, że daninę płacić miałyby osoby po 40. roku życia, co miałoby uratować system emerytalny - ten nie może sprawnie działać, kiedy rodzi się zbyt mało dzieci. Pomysł rodem z PRL-u. Jeszcze na początku lat 70. kawalerowie po 30. roku życia płacili dodatkowy podatek, tak zwane bykowe. Żyła złota? Wszystko wskazuje, że tak, bo single stanowią w Polsce około 26 proc. całego dorosłego społeczeństwa. Z roku na rok ich przybywa, a ta tendencja ma się utrzymać w kolejnych latach.
Shutterstock
3 Za wizytę na dworcu. Podatek za możliwość poczekania na dworcu, jak mówią złośliwi. Chodzi o tzw. opłatę dworcową. Pobierana miałaby być "przez zarządcę dworców od przewoźników kolejowych, którzy płaciliby za każde zatrzymanie pociągu na dworcu". Około 1 zł od każdego pasażera. Opłata miałaby być przy tym uzależniona od kategorii dworca i długości pociągu, a przychody przeznaczone na utrzymanie ogólnodostępnych, publicznych części dworców - przejść, hal, toalet, poczekalni. Powód? Na utrzymanie ok. 900 czynnych polskich dworców brakuje ok. 135 mln zł. rocznie, wynika z wyliczeń kolejarzy.
Shutterstock
4 Za wypłatę z bankomatu. Surcharge, bo taka miałaby być oryginalna nazwa podatku, miałby służyć finansowaniu rozwoju sieci bankomatów. Rankingi pokazywały, że Polska znajduje się pod tym względem w ogonie Europy. Prowizja miałaby być pobierana od każdej transakcji.
Shutterstock
5 Za własne mieszkanie. Podatek katastralny miałby być uzależniony od wartości lokum i zastąpić podatek od nieruchomości (ten wynosi maks. kilkaset złotych rocznie i uzależniony jest od powierzchni mieszkania). Danina najbardziej uderzyłaby po kieszeni właścicieli domów i apartamentów, mieszkańców największych miast, gdzie ceny za mkw. są najwyższe.
Shutterstock
6 Za jazdę samochodem. Mówi się o nim krótko: podatek Religi. Pomysł prof. Religi, który wprowadził "daninę" od polis OC podoba się nowemu szefowi resortu zdrowia, Marianowi Zembali. Ubezpieczyciele już biją na alarm, bo pamiętają, że siedem lat temu, za czasów profesora Religi, oddawały do NFZ 12 proc. z każdej polisy. Nowy szef resortu zdrowia mówi, że teraz takie opłaty wynosiłyby od 5 do 8 proc.
Shutterstock
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję