Jednak podobnie jak poprzednio, zainteresowanie było dużo wyższe i popyt wyniósł 3 miliardy 300 milionów złotych. Natychmiast zapadała decyzje o sprzedaży jeszcze dodatkowej transzy. I kolejne obligacje za 300 milionów złotych znalazły nabywców.

Reklama

Dlatego po tej transakcji nie tylko BGK chwali się suckcesem, ale to samo robi resort infrastruktury. -Ten wynik potwierdza, że wybrany sposób finansowania budowy dróg jest skuteczny i w pewny sposób pozwalala zdobywac pieniądze. - mówi rzecznik resortu Mikołaj Karpiński.

Następna aukcja obligacji drogowych odbędzie się 4 listopada. W sumie BGK do końca roku ma ich sprzedać za 7 miliardów 250 milionów zł. I jest prawie pewne, że tak się stanie, bo na realizację planu nalega resort infrastruktury. Ministerstwo chce w tym roku wydać na budowę dróg ponad 22 miliardy złotych. Co więcej pomysł na pozyskiwanie pieniędzy na budowę dróg przez sprzedaż takich obligacji tak się spodobał, że ma być kontynuowany w kolejnych latach, bo w końcu budowa dróg rusza w szybszym tempie.

Resort od początku kadencji zakontraktował budowę 1133 km dróg krajowych z czego połowa to autostrady, drogi ekspresowe i obwodnice.

Analitycy ekonomiczni jednak nie do końca podzielają radość banku i resotu. Bo obligacje drogowe emitowane poza budżetem zostały wymyślone jako sposób pożyczenia pieniędzy na drogi bez zwiększania deficytu budżetowego. Dlatego analitycy zwracają uwagę na wysoką premię, jakiej zażądali inwestorzy - czyli różnicę między rentownością sprzedawanych wczoraj obligacji drogowych a porównywalnymi obligacjami skarbowymi. Dla papierów emitowanych na rzecz KFD wynosiła ona 6,43 proc., dla skarbówek - około 6,08 proc, czyli tyle mniej kosztują te obligacje podatników. - Ta różnica musi być duża, choćby dlatego, że obligacje skarbowe można zastawiać pod kredyt lombardowy, jaki banki zaciągają w NBP. A z punktu widzenia innych inwestorów kupno na przetargu obligacji drogowej musi być opłacalne, bo pewnie trudniej - niż w przypadku papieru skarbowego - będzie ją sprzedać na rynku - mówi Tomasz Lis z ABN Amro.

Rzeczywiście, obrót obligacjami drogowymi na rynku wtórnym praktycznie nie istnieje. Dopiero w poniedziałek zadebiutują one na giełdowym rynku obligacji korporacyjnych i samorządowych Catalyst.