Od kilku dni rolnicy w Polsce protestują przeciw m.in. wprowadzaniu Zielonego Ładu i napływowi towarów z Ukrainy, gdyż - ich zdaniem - produkcja rolna stała się nieopłacalna. Rolnicy między innymi blokują drogę do przejścia granicznego w Medyce, w czwartek protestowali też w centrum Wrocławia.

Reklama

Negocjacje z Ukrainą

Czesław Siekierski, minister rolnictwa, mówił w TVN24, że w negocjacjach z Ukrainą "proponujemy kwoty w zakresie wrażliwych towarów". Pytany, jakie towary nie powinny wjeżdżać do Polski, odparł: - Cukier, drób, jaja, ale także patrzymy, jak jest z olejami.

Jak mówił, "jest możliwe ograniczenie" napływu tych towarów z Ukrainy "i to ograniczenie przygotowujemy". - Myślę, że powinniśmy w marcu skończyć, może do końca lutego, ustalanie limitów. Ja dzisiaj rozmawiam także z ministrem rolnictwa Ukrainy - przekazał.

Reklama

Forma protestów

Siekierski mówił, że "jako minister rolnictwa jasno stwierdził, że rolnicy protestują w słusznej sprawie". - Ich argumenty, ich postulaty mają rację, natomiast oczywiście można dyskutować co do formy protestu - dodał.

Jego zdaniem czwartkowy protest we Wrocławiu "trochę był przesadzony". - Choć protesty rolnicze mają zawsze swój taki bardzo jednoznaczny, ostry wyraz - przyznał.

Dopłaty dla rolników

Pytany o dopłaty dla rolników, powiedział: - W tej chwili w marcu będą wypłaty związane z konkurencją, z suszą, także dopłaty, ekoschematy.

- Ale rolnicy dopominają się także (...) dopłat do zboża, do nawozów, zwiększenie dopłat do paliwa - dodał. - Prowadzimy rozmowy, wiemy, jaka jest sytuacja budżetowa. To nie jest tylko moja decyzja, musi być ustalona z ministrem finansów, zatwierdzona przez rząd - podkreślił.

Protesty rolników trwają od kilku tygodniu w wielu krajach europejskich, m.in. w Niemczech, Francji, Włoszech, Grecji, Czechach i na Węgrzech. Rolnicy protestują przeciwko niskim cenom produktów rolnych, Europejskiemu Zielonemu Ładowi i taniemu importowi produktów rolniczych spoza Unii Europejskiej.