"Zamieszanie wokół stoczni trwa. Wciąż nie wiadomo kto kupi stocznie w Szczecinie i Gdyni. Katarski fundusz QInvest, który ustalał warunki z polskim rządem zapewnia, że jest tylko pośrednikiem.Transakcja jest obecnie na odpowiednim etapie i czekamy na jej zakończenie" - poinformowała "Nasz Dziennik" konsultant QInvest w Doha (stolica Kataru) Susie Pegan. Kto jest więc stroną transakcji? Wiadomo tylko, że jest nim spółka zarejestrowana w raju finansowym - na Antylach Holenderskich.
>>> Stocznia Gdańska uratowana
Wątpliwości narastają. Do ubiegłego czwartku miały wpłynąć na konto resortu skarbu. Do transakcji jednak nie doszło. Powodem jest, jak tłumaczył Minister Skarbu Aleksander Grad, list wysłany przez Stowarzyszenie Obrony Stoczni w Szczecinie. Autorzy wzywają w nim inwestora do rezygnacji z zakupu, gdyż zakład, jak twierdzą, powstał przez zagrabienie majątku Stoczni Szczecińskiej Porta Holding. Minister nazwał ten list sabotażem, a inwestor poprosił o czas na analizę i przesunął o kilka tygodni termin przelewu.
Jednak nasuwa się pytanie. "Skoro wątpliwości dotyczyły tylko majątku stoczni w Szczecinie, to dlaczego inwestor nie zapłacił za majątek stoczni w Gdyni?" - zastanawia się "Nasz Dziennik".